Uciekaj...

in #pl-artykuly5 years ago (edited)

To był jeden z tych dni. Pani Basia poczuła to, ledwie otworzywszy oczy. Tropikalne gorąco, które nawiedziło miasto, połączone z absolutnym nieprzystosowaniem jego mieszkańców do nagłych zmian pogodowych prowadziło do niemal nieuchronnej katastrofy. Tego dnia nie spieszyło się jej do pracy. Aleja Papieża Jana Pawła II, która niczym nieprzebyta pustynia odgradzała ostatni bastion cywilizacji od jej zakładu pracy, dzisiaj wydawała jej się wyjątkowo krótka. Przeczucie jej nie myliło. Wielki szpinakowy pałac latynoskiego gubernatora przywitał ją głuchą ciszą, ale Pani Basia wiedziała, jak bardzo zwodnicze to pozory. JEGO czarna Skoda stała już na swoim miejscu. Nie musiała nawet naciskać na klamkę, drzwi otwarły się same. Blada twarz pana Mieczysława, podkrążone, smutne psie oczy zdawały się mówić: „UCIEKAJ!”. Ale Pani Basia nie mogła uciec, a pan konserwator doskonale o tym wiedział. Mogła się jeszcze łudzić, że się pomyliła, że to ta pogoda, nadmiar problemów, że sytuacja w kraju, że terroryzm, że ocieplenie klimatu, że wszystko naraz, że ma zszargane nerwy i tak naprawdę nic się nie dzieje. Muzyka uświadomiła jej, że zagrożenie jest realne, a ten dzień nastał z całą pewnością. Pierwsze takty, które słyszała jeszcze w towarzystwie pana Mieczysława były jeszcze trudne do rozpoznania. Jednak im bliżej jej było do JEGO drzwi, tym dźwięki stawały się wyraźniejsze. Jak zwykle napięcie, a przede wszystkich hałas wzmagał się wraz z każdym krokiem zbliżającym ją do nieuchronnego. Od cichego marszu kolejek do sklepów, poprzez organowy recital upadku stoczni, po apokaliptyczny chór bombardowań i plądrowania. Jej własne obcasy wybijały rytm, który nijak nie chciał się dopasować do melodii żałobnej rapsodii. Stanęła przed drzwiami i wstrzymała oddech. A może jednak? Puszcza Wkrzańska, pomyślała sobie, Puszcza Wkrzańska brzmi nieźle. Wkrótce jednak trenowana przez lata karność wzięła górę i urzędniczka uchyliła lekko wrota pieczary. Dźwięk, który ryknął z wewnątrz, omal nie powalił jej na kolana.

– KUUUUURRRRRRWA! CZY W TYM PIERDOLONYM MIEŚCIE COKOLWIEK MOŻE PÓJŚĆ DOBRZE!!!

Tak, z całą to był ten dzień. Pan Prezydent nie miał dziś humoru…

– Że też zawsze u nas?! I co ja mam zrobić? Co ja mogę zrobić? Przecież ja nic, tylko… Przecież ja już od siedmiu lat nic, tylko… Przecież tak być NIE MOŻE!

Ale tak być mogło. No bo przecież było.

– Co ma takiego GDYNIA, czego nie mamy my? Albo taki Poznań? – Koziołki? – zasugerow

https://pixabay.com/pl/czeki-administracja-strony-2672195/



Posted from my blog with SteemPress : http://www.krasnal.ml/2019/01/10/uciekaj/

Coin Marketplace

STEEM 0.36
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70744.80
ETH 3561.94
USDT 1.00
SBD 4.80