Dlaczego nie warto jechać do Belize

in #pl-artykuly6 years ago

WP_20180214_020.jpg

Tytuł nie brzmi zbyt zachęcająco, ale jak już wspomnieliśmy w naszym pierwszym poście, nie będziemy wychwalać każdego miejsca z racji tego, że jego nazwa brzmi egzotycznie. Pokażemy jakich miejsc i miast naszym zdaniem unikać w Belize, aby w następnym poście skupić się na pozytywnej stronie tego kraju. Pierwsze 7 dni, bez owijania w bawełnę, było po prostu tragiczne, a czemuż to - o tym poniżej.

Granicę z Belize przekroczyliśmy niedaleko Chetumal, w mieście granicznym Santa Elena. Na pierwszą niespodziankę nie musieliśmy długo czekać, bo pojawiła się wraz z wręczeniem paszportów celnikowi w celu uzyskania pieczątek wyjazdowych z Meksyku. Za tą, jakże ciężką pracę musieliśmy zapłacić 30$ od osoby, tak zwany, leaving tax. Normalnie jest on doliczany do ceny biletu lotniczego, natomiast, jeśli opuszcza się kraj pieszo to opłatę musimy wręczyć bezpośrednio celnikowi. Oczywiście, na żadne potwierdzenie nie mieliśmy co liczyć, więc pozostaje wierzyć, że za nasze pieniądze dzieci celnika dostaną jakiś prezent, tfu! kraj się rozwinie. Lżejsi o 90$ ( podróżowaliśmy wtedy z naszym kolegą) udaliśmy się w stronę Belizyjskich celników.

Niczym wystrzały z karabinu, szybko zostały zadane pytania, tym razem po angielsku:

  • Gdzie jedziecie?
  • Na jak długo?
  • Gdzie będziecie spali?

Tak samo szybko odpowiedzieliśmy:

  • Do Belize City, potem Gwatemala
  • Mniej więcej 14 dni
  • Zostajemy w hostelach

No i cyk, pieczątka z wizą na 14 dni wylądowała w naszych paszportach. Chcieliśmy być w Belize w sumie max 7 dni, więc 14 dni nas zadowalało. Ciekawostką jest fakt, że wizę turystyczną można otrzymać maksymalnie na 30 dni. Jest to najkrótszy okres w krajach Ameryki Łacińskiej, gdyż w innych miejscach wynosi on od 3 do 6 miesięcy. Skanowanie plecaków i obowiązkowe otwarcie, aby sprawdzić czy nic nie szmuglujemy w brudnych skarpetach i hyc! - tak powitaliśmy Belizyjską krainę.

Kraj ten przez wiele lat był brytyjską kolonią i do tej pory na banknotach znajduje się wizerunek Królowej Elżbiety II. Za usługi i towary można płacić zamiennie dolarami amerykańskimi. Kurs od zawsze jest stały i wynosi 1USD – 2 dolary belizyjskie. Jest to jedyny kraj w Ameryce Środkowej i Południowej, gdzie angielski jest językiem urzędowym.

IMG_20180706_154841238.jpg

Taksówkarze powitali nas kulturalnie po angielsku i ładnie zapraszali do swoich aut, my ładnie ustaliliśmy najniższą cenę za przejazd i wszyscy razem pojechaliśmy szczęśliwi do miasteczka. Cel na ten dzień był nie byle jaki, bo Danielowi, jako fanowi piłki nożnej i Realu Madryt zależało, aby obejrzeć mecz Ligi Mistrzów, który był o 12.45 lokalnego czasu. Nie zastanawiając się długo, ruszyliśmy z plecakami w stronę drogi, która prowadziła do byłej stolicy kraju - Belize City. Szczęście nam sprzyjało i zanim znaleźliśmy swoje miejsce przy drodze, już jechaliśmy, praktycznie do samego celu. Amerykanin, który nas podwoził, wysadził nas 5km przed miastem, skąd złapaliśmy lokalny kolorowy autobus.

Plan został wykonany i zameldowaliśmy się w wynajętym mieszkaniu przed 12, więc Daniel miał chwilę, żeby kupić piwko i ustawić kanał z meczem. Real wygrał i to by było na tyle pozytywów z pierwszej części naszego pobytu w Belize.

IMG_20180214_140143068.jpg
Mecz i ogórkowe pringlesy :)

Belize City jest najzwyczajniej straszne, puste, śmierdzące, brudne i pełne dziwnej maści ludzi. Większość sklepów i marketów jest prowadzona przez Chińczyków i Hindusów. Jedynymi produktami, które nie stoją zakurzone na półkach to piwo. Lekkim wstydem jest sprzedawać na wpół zgniłe warzywa i owoce oraz o kilka miesięcy przeterminowany towar. Dla nas sztuką było kupić coś zjadliwego, szczególnie po zmroku.

Raz poszliśmy na wieczorny spacer nad zatęchłe Morze Karaibskie i z każdej strony słyszeliśmy tylko czy palimy i czy wciągamy kokainę. Co drugi czarnoskóry chciał nam cos sprzedać, a wyniszczone panie lekkich obyczajów, nie zważając, że jesteśmy parą, zapraszały do wspólnej zabawy. Było to jedyne miasto w którym czuliśmy się nieswojo i trochę niepewnie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Kolejnego dnia daliśmy mu jeszcze jedną szansę, ale niestety, nie obroniło jej.

WP_20180215_009.jpg

Dzielnica w której mieszkaliśmy

Znaleźliśmy na mapie plażę i chcieliśmy dojść tam pieszo, lecz w połowie drogi ludzie zaczęli za nami wołać i nas zawracać, mówiąc, że tamte rejony do bezpiecznych nie należą i jeśli dalej będziemy kontynuować nasz spacer, to wrócimy bez telefonów i portfeli. Nie uwierzyliśmy pierwszym przechodniom, ale gdy każda kolejna napotkana osoba chciała nam wybić ten pomysł z głowy, to w końcu zawróciliśmy. Nie ma co kusić losu, byliśmy później na innych plażach, oczywiście nie w Belize.

WP_20180214_018.jpg

Brudna woda

WP_20180215_001.jpg

IMG_20180215_143629318.jpg

IMG_20180215_130721821.jpg

IMG_20180215_130732339.jpg

Jakie miasto taki street art

Po falstarcie, jakim było Belize City, zdecydowaliśmy się zostać 5 dni z dala od cywilizacji, w miejscu, które wyglądało przepięknie na zdjęciach, a w rzeczywistości okazało się kolejnym rozczarowaniem.

Dotarliśmy tam na stopa. Z ulicy zgarnęła nas wesoła, mocno sćpana czarna ferajna. Duży ścisk, muzyka od której uszy puchną i pełno zielonego dymu, którym nie chcieli się podzielić. Ostatecznie kierowca, pomimo naszej pieniężnej zapomogi na paliwo, domagał się napiwku. Wysiedliśmy z samochodu z wielkim niesmakiem.

Ostatnim przystankiem był drewniany „domek” z siatką zamiast ścian, zbudowany z dala od ludzkich osiedli, a jedyną opcją by się do niego dostać było przekroczenie rzeki wpław, trzymając się liny. W tej samej rzece należało brać kąpiel, gdyż prysznica nie było na wyposażeniu. Było to dość ciekawe i orzeźwiające doświadczenie przed zachodem słońca, natomiast po 18, była to nierówna walka z gangiem komarów i wszystkimi innymi latającymi stworami, które chciały nas pożreć żywcem.

Miejsce to może i miało swój urok, ale patrząc na smutne miny wolontariuszy tam pracujących (przyznali się nam, że nie byli dobrze traktowani, a i warunki w jakich byli goszczeni pozostawiały wielkie ALE), wiecznie zjaranych właścicieli (w Belize marihuana jest legalna i można posiadać do 10g na własny użytek) i wygłodniałe zwierzęta domowe (kot był tak głodny, że w pośpiechu zjadał obierki z ogórka) ukazywało to niezbyt kolorowy obraz sytuacji.

IMG_20180221_100911819.jpg
Kitku z brzuchem pełnym ogórków

Nagraliśmy krótkie wideo z którego niestety nie da się poczuć „wspaniałych” zapachów z „eko” toalety, które raczyły nasze nosy w niedalekiej odległości od tegoż kibelka. My wiemy, że coś poszło nie tak, właściciele zaś uparcie twierdzili, że smrodek na całą okolicę to rzecz normalna i wrzucać żadnych detergentów wcale tam nie trzeba (jak się korzysta z innej to tak mówić można).

A tak wyglądała okolica, nic specjalnego:

WP_20180217_002.jpg

Wymowna nazwa wioski

WP_20180217_008.jpg

Szkoła

IMG_20180217_130615871.jpg
Nadzieja umiera ostatnia

Nasza chatka znajdowała się niedaleko Belmopanu, obecnej stolicy Belize i postanowiliśmy się tam udać na jednodniową wycieczkę. Nie ma co się rozpisywać, bo nie ma nad czym, po prostu kilka zdjęć. Najbardziej urzekł nas ratusz.

IMG_20180219_122948472.jpg

City Hall - niesamowity ratusz wraz z urzędem skarbowym

IMG_20180219_123027020.jpg

Wydział ruchu drogowego

WP_20180215_005.jpg

Sklepy też niczego sobie :)

Podczas kolejnej wizyty w Belmopanie udaliśmy się do najmniejszego parku narodowego w Belize – Guanacaste National Park. Wszystkie ścieżki udało się nam przejść w około godzinę. Głównym powodem takiego sprintu byli nasi latający bracia, dla których byliśmy, jak zawsze smakowitym kąskiem.

IMG_20180219_143659344.jpg

Na koniec dodamy jeszcze, że nasza chatka w lesie nie miała prądu, więc po zmroku zostawało nam czytanie książek, albo zapisywanie kartek w notesie. Kilka razy wolontariusze wpadli by zagrać w karty. Taki urok. No, ale wszystko co złe kiedyś się kończy i naszym następnym przystankiem w tym „cudownym” kraju było miasteczko San Ignacio. Tamta część Belize zasługuje jednak na osobny wpis.

Kilka extra zdjęć:

IMG_20180215_155201301.jpg
Lokalne piwerko

IMG_20180221_143640748.jpg
Perfumy dla prawdziwych graczy ;)

WP_20180217_011.jpg

Hey bro, do you wanna buy some WIIIIIID??

IMG_20180214_180300_HDR.jpg

Najbardziej kolorowe miejsce w Belize City

CDN.

Do usłyszenia!

Suchy i Moniś

Sort:  

"Jakie miasto taki street art" - nie trzeba dziś sprzątać bo już pozamiatałeś.

Czytałem o Belize, że to egzotyczny, piękny raj podatkowy i miejsce chętnie wybierane na emerytury przez europejczyków, a na Twoioch zdjęciach wygląda trochę inaczej. 😉
Ciekaw jestem kolejnej części, bo te obrazy faktycznie nie zachęcają (chociaż złapałeś kilka naprawdę dobrych fotek).

Spotkaliśmy kilku Amerykanów co sobie tam żyje na emeryturze, bo angielski i usd w obiegu, ale no kraj nie porywa. Druga część się pisze :)

Ja sobie Belize odpuściłem zupełnie. Tylko przez nie przejechaliśmy w 2 dni. Drogo, ludzie nie bardzo I w ogóle jakąś taka atmosfera dziwna. Za to autostop siadał w mig. Ciekaw jestem drugiej części 😊

Najdroższe to było spanie, ale kombinować potrafimy to udało się nawet spoko ceny ogarnąć. Gotowalismy sobie sami więc też oszczędzalismy na tym. Jak już byliśmy to chcieliśmy coś zobaczyć,np ruiny Majów

My na dziko spaliśmy bez problemu 😉 I jak te ruiny?

Nam sie podobało, widzieliśmy nawet ślub w stylu indiańskim :) w kolejnym poście opiszemy wszystko

@freedomtravelling napisz do mnie na czacie to sie zgadamy z tym peru :)

Napisałem wiadomość do Ciebie. Ew możesz mnie na fb znaleźć z tą samą nazwą jak tutaj.

Dobra na fb napisze, nie mam nic na steem chacie

Dziwne... Czyżby nie działał?

hahaha,
uwielbiam wasze podpisy pod zdjęciami!
:D

do usług :)

Belize kojarzy mi się z małym rajem podatkowym - wiele firm z branży krypto / finansów korzysta z tamtego prawodawstwa.

Patrząc jednak na wskaźnik zabójstw to rzeczywiście nie jest to bezpieczne miejsce: Belize 37.60/ 100 tys. to wyżej niż Brazylia, można powiedzieć, że czołówka bardzo niechlubnego rankingu.

Dobrze, że udało wam się stamtąd wydostać w jednym kawałku. :)

Czasem lepiej nie wiedzieć takich rzeczy przed przyjazdem :)

Jestem ciekawy, jak reszta kraju :) Czekam na drugą część.

Coin Marketplace

STEEM 0.33
TRX 0.11
JST 0.034
BTC 66407.27
ETH 3219.07
USDT 1.00
SBD 4.34