Pewnie każdy kto ma zajawkę i chodzi na siłownie prędzej czy później spotkał się z sytuacją że nie chciało mu się na nią iść żeby zrobić zaplanowany trening. Takie sytuacje nie należą do rzadkości mimo tego że osoby miały wykupiony karnet. To wszystko jest bardzo naturalne i nie ma się co dziwić. Niestety z czasem sytuacja staje się to coraz trudniejsze, zaczyna się praca, rodzina i milion innych obowiązków. Wybranie się na siłownie wymaga coraz większego poświęcenia. Dajmy taki typowy przykład: Wracasz z pracy o 17:00, następnie musisz coś zjeść, dobrze jest również trochę odpocząć. Nawet nie piszę tutaj o obowiązkach względem rodziny czy swoich własnych. Ale zakładając że w końcu udało Ci się znaleźć na tej siłowni na tą 19.30. Ćwiczysz ok 1.5h (pół godziny czekania na sprzęt... niestety) i godzina 21:00 już jesteś po treningu. Teraz trzeba się tylko umyć, ubrać i wrócić do domu. Wracasz do domu, patrzysz na zegar widzisz 22:00 , a do pracy na rano :( No nic zostaje tylko posiedzieć chwilę na kompie i w kimę. Co w takiej sytuacji masz z życia? Oprócz tego że zrobiłeś porządny trening, to nic więcej. A przecież nie jesteś zawodowcem tylko amatorem. Twoim celem jest Mr. Olympia tylko przyzwoita wysportowana sylwetka oraz zachowanie zdrowego stylu życia. Ile ja znam osób które właśnie przez takie podejście i brak czasu przestawały ćwiczyć na zawsze. Zniechęceni tą monotonią już nigdy do takiego trybu życia nie wrócili. Spróbuje jeszcze bardziej uświadomić Ci ten dla niektórych mało istotny problem ;) Wyobraź sobie, że jeśli chcesz mieć jakieś efekty to trzeba te 4 razy w tygodniu poćwiczyć. Oczywiście nie dla wszystkich jest to problem, znam i takich wariatów co nawet po wigilii chodzą ćwiczyć ;) Oni nie widzą problemów i to bardzo dobrze dla nich.

Taką sytuację przewidziałem już ładnych parę lat temu. Nie chwalę się tym na steemit, ale bardzo lubiłem i lubię ćwiczyć więc już dawno temu postanowiłem zrobić swoją własną siłownie. Na początku cały sprzęt kupowany był za pierwsze zarobione pieniądze, a sprzęt trzymałem na wynajmowanej przez siebie stancji. Z tego co pamiętam była to regulowana ławeczka i sztanga prosta. I tak sukcesywnie dokupywałem resztę sprzętu licząc na to, że może kiedyś uda znaleźć mi się miejsce gdzie to wszystko zagospodaruje. Po kilku latach(5-6) udało mi się zorganizować kompletną siłownie na 5.5m2. Niektórzy powiedzą że nie ma szans na takiej przestrzeni zrobić czegokolwiek co by przypominało siłownie. Moim zdaniem się da! Mało tego, odkąd ćwiczę na własnym, treningi zajmują mi lekko ponad godzinkę. Mam czas dla rodziny i nie tracę czasu na dojazdy włącznie z innymi nieprzewidzianymi sytuacjami. Co ciekawe, sprzęt nie jest taki drogi jak kiedyś. Wszystko to co zobaczysz na moich zdjęciach możesz kupić za 1.5 roczny karnet na siłownie. Do tego wystarczy Ci pomieszczenie min 5m2 i masz swoją własną prywatną mini siłownie. Wiem łatwo się mówi "wystarczy mieć pomieszczenie". Będę szczery, ja swoje marzenie realizowałem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Podczas kupna mieszkania udało mi się dokupić dodatkową komórkę lokatorską o wymiarach 2x2,75. Teraz mam czas żeby spokojnie pójść 4 razy w tygodniu na siłownie, nikt mi nie przeszkadza a treningi są w 100% owocne. Mimo że ćwiczę kilkanaście lat uważam się za amatora i nie muszę mieć 10 rodzaju sztang i hantelek poukładanych według ciężaru. Wystarczy mi prosty sprzęt i trochę wyobraźni, a każda partia jest złojona w 100% :)