Czym pachnie obraz?
Obraz pachnie, nawet po wyschnięciu. Nabiera zapachu z otoczenia, wyschnięty werniks zaczyna z czasem żółknąć. A przed wyschnięciem ma zapach tłustej farby olejnej, oleju lnianego lub makowego, pachnie terpentyną, damarą, zapachem malującego.
Jego osobą.
Bo jeśli i film może pachnieć, to czemu by nie obraz?
Obraz tez otula wonią uczuć, która rozkwita wraz z długością wpatrywania się weń. Nuty głowy, serca, czy bazowe. Wszystko tworzy niezwykłą kompozycję, którą dzisiaj można podziwiać w Tate Britain, odczuwając obraz Goździk, lilia, lilia, róża Johna Singera Sargenta.
Wybrałam się tam w poszukiwaniu tego obrazu, o którym wspomniałam w innym artykule á propos Światłocienia. Próbowałam go odszukać, a gdy w końcu ujrzałam na ścianie tak przepadłam na dobrą godzinę.
Tę feerię odczuć, które odczułam patrząc weń można porównać do skomplikowanych kompozycji zapachowym, które wraz z czasem nabierają nowego, zupełnie odmiennego aromatu.
A cóż my tu mamy? Zapach ogrodowych kwiatów, które w pierwszym planie ulatniają woń sierpniowego wieczoru - jak mówi tytuł - goździk, lilia i róża. Delikatna, słodka woń przyciąga jak magnes, otula subtelnością kolorów - sfosforyzowanych żółcieni, fioletowawych różów, zgaszonych czerwieni, bieli cynkowych i delikatnych pomarańczów.
A wszystko to w otoczeniu ciepła płonących lampionów.
Zapach lnianych, świeżo upranych białawych sukienek dziewczynek. Biele z błękitami, fioletami, zlocieniami. Zapach rumianku w płowych włosach. Ktoś kiedyś napisał, ze dzieci pachną. Niewinność małych duszyczek, małych ciał, wielkie marzenia i tajemnicza zabawa wieczorem.
Chłodne i zimne tony współgrają obok siebie równomiernie, nadając ogromnej głębi dziełu.
Lecz aby odczuć te głębię zapachów należy zatrzymać się na dłuższą chwilę niż zdjęcie. Należy wpatrywać się w każdy centymetr kwadratowy obrazu, analizując kolor jak i własne emocje. Przybliżać się i odchodzić.
Dla mnie to przeżycie było modlitwą, która została aż do dzisiaj, zostawiajac zapach na mojej skórze. W moich myślach i sercu. Rozwinęło również moją zdolność obserwacji, która wpływa na moje malarstwo.
Odczuwanie dzieła to nie tylko analiza, której dzisiaj nie opiszę, lecz także metafizyka, poetyka i nadrealizm, które same wypływając z nas, sprawiając, ze czyjaś praca może być nam bliższa niż niejeden człowiek napotkany na drodze, albo dać więcej zrozumienia aniżeli jedna rozmowa.
Przystań.
Spójrz.
Poczuj.
Lubię siedzieć w pracowniach plastycznych prawie tak samo jak na łące czy w lesie. Właśnie przez bukiet zapachów farb, lakierów, werniksów, drewna i płótna...
To właśnie dla mnie jak uzależnienie, zapach terpentyny :)
Piękny artykuł... znalazłam wiele ciepła, miłości i zapachów w Twoich słowach :)
♥️ Pozdrawiam Ewo!