Fotografie ze Lwowa - targ

W miastach takich jak Lwów jest pewna egzotyka, której nie spotyka się nigdzie indziej na zachodzie, a która w pewien sposób pociąga. Jest inaczej. Inaczej się żyje. Spokojniej, ciszej. Inaczej płynący czas oddziaływuje. Zabudowania architektoniczne są jakoś bliższe, być może z faktu, iż pomyśli się - tu kiedyś była Polska. Szczególnie dla mnie, gdyż jak kiedyś wspominałam, moja rodzina w drugim pokoleniu wstecz pochodzi właśnie stąd.

Z mężem wybraliśmy się na spacer odwiedzić cmentarz Łyczakowski. Szliśmy więc Łyczakowską, na której natrafiliśmy na targ.

Zapraszam na kadry ze swoistej egzotyki.

Szynki ze świni, najlepsze łopatki wołowe

Owoce z mniejszych i większych gospodarstw

Kiełbaski, szyneczki, delicje do wyboru

Gołąb - strażnik mikroekonomii

Obok targu, przy domu Herberta, również kwitnie handel

Mleko i sery własnego wyrobu tej pani. Sto procent ekologiczne i organiczne

Rozczula mnie, a wręcz wywołuje pewien zachwyt i podziw, doświadczenie obserwacji, gdy starsi już ludzie wciąż pracują i są bardzo radośni z tego powodu. Ogromnie szanuję dzieło rąk ludzkich, od takich najprostszych rzeczy, jak właśnie jedzenie. Niezwykłym jest podziwianie takich dzieł, wykonanych przez ręcę nadgryzione upływem czasu, ręce, które wychowały już jedno pokolenie i teraz, chcąc zapełnić dzień pracą i móc egzystować w kolejnych dniach. Ponadto, jedzenie, to mleko, sery, smakuje i pachnie tak, jak żadne inne ze sklepowej półki. Smak wsi, smak czyjejś pracy, smak prawdy.

Polecam kupować na targu właśnie u starszych ludzi, których asortyment, może nie jest najbardziej rozmaity, lecz widać, z jaką miłością podeszli do tego, by móc sprzedać to, co uprawiali, czy też wyhodowali