Na ile znamy naszych sąsiadów?

in #polish5 years ago

Mariusz Szczygieł to znany dziennikarz i reporter. Nieco starsi z nas znają go z talk show „Na każdy temat”. Jeszcze inni być może kojarzą go z pracy w radiu, może z jego reportaży w „Gazecie Wyborczej”. Jest jednak Mariusz Szczygieł, co interesuje mnie tutaj najbardziej, fascynatem Czech. Naszych sąsiadów, niby również Słowian, ale jakże od nas odmiennych. Sam Czechy i Czechów znam raczej średnio. Z racji bliskości granicy, bywam tam raz na jakiś czas. A to Cieszyn Czeski, a to Ostrawa. Kilka razy Praga.

Co mogę sam powiedzieć o popularnych „Pepikach”? Że są pragmatyczni, nie są wyniośli, ze spokojem podchodzą do spraw, co do których u nas wywołuje się ogromne emocje. Choćby kwestia posiadania marihuany. Pozwolili liberalni Czesi posiadać ją swoim obywatelom, a nawet, o zgrozo, nią handlować. I co? Świat się nie zawalił, a oni sami nie popadli w żadne nałogi. Kto chce, korzysta. Do tego są jeszcze mistrzami warzenia piwa. Piją go dużo, ale mają co pić. Pamiętam jedną knajpkę z centrum Pragi, która mieniła się muzeum piwa (jest takich więcej rzecz jasna). Można w niej skosztować kilkunastu gatunków piwa prosto z beczki. Właśnie, skosztować, nie upić się. Wyborne. Cieszę się, że w Polsce zmienia się podejście do tego napoju. Powstaje coraz więcej małych, rzemieślniczych browarów. Może chociaż w tym zakresie pójdziemy śladem południowych sąsiadów. Bez wstydu i poczucia wyższości, które można czasami zauważyć wśród naszych rodaków względem Czechów.

Ale w tym miejscu o czymś zgoła innym chciałem napisać. Otóż wpadła mi w ręce ostatnio książka tegoż Mariusza Szczygła „Gottland”. Pozycja to nienowa, ale aktualna, bo traktuje o historii Czech. Historia ta opowiedziana jest w sposób szczególny. Poprzez ukazanie kilku postaci z najnowszej historii Czech i Czechosłowacji. W całej swej zawiłości i bardzo specyficznej logice. Niektóre z nich i u nas są znane. Widzimy więc zmagania i sukcesy Tomasza Baty, obuwnika podbijającego świat, którego można porównać znaczeniowo do Henry’ego Forda. Widzimy ikony czeskiej popkultury – Karela Gotta (od którego nazwiska wziął się tytuł zbioru), Helenę Vondraczkovą, Martę Kubisovą, Lidę Baarovą (kochanka Josepha Goebbelsa). Poznajemy postaci mniej znane – rzeźbiarza Otokara Sveca, autora największego na świecie pomnika Stalina, który stał na wzgórzu Letna w Pradze, pisarza Jana Prochazkę, którego władze komunistyczne za wszelką cenę chciały przemilczeć.

Czyta się „Gottland” bardzo dobrze. Szczygieł posługuje się językiem w wytrawny sposób. Jednocześnie ani nudzi, ani nie komplikuje niepotrzebnie trudnych często spraw. Bo niby to lekka literatura, ale traktująca o sprawach poważnych. Tak przynajmniej wydaje się z naszej, polskiej perspektywy. Współpraca z okupantami wywołuje w Polsce emocje niemałe. Czesi podchodzą do niej, jak się wydaje, dużo spokojniej. Rozumieją powody współpracy, jeśli do niej doszło. Przeciwników okupacji, którzy oddali życie, szanują, ale jednocześnie nie czynią z nich ultra bohaterów narodowej sprawy.

Zastanawiam się, co może być powodem takiej postawy? Oczywiście, Czesi przyjmują słuszne założenie, że są małym narodem i nie ma potrzeby niepotrzebnie przelewać krew za z góry przegrane sprawy. Stąd między innymi II wojna światowa potraktowała ich stosunkowo łagodnie. Reżim komunistyczny też miał inny charakter niż w Polsce. Pewnie dlatego, że Czesi nie podnosili wielkich buntów. Byli konformistami, ktoś może powiedzieć. Łatwiej więc było nad nimi zapanować, sterować i kontrolować. O tym pisze również Szczygieł. Jest w tym oczywiście sporo szwejkowszczyzny – chodzi głównie o to, żeby przeżyć. Przeżyć swoje życie w miarę spokojnie, bez zbędnego wychylania się. To będzie, bo musi, prowadzić do różnych form kolaboracji.

Jest w życiu Czechów również sporo z Franza Kafki, szczególnie w odniesieniu do stworzonej przez niego tzw. „sytuacji Kafkowskiej”, czyli zupełnie absurdalnego zbiegu zdarzeń i jego tłumaczeń, o których się nie mówi, ale wszyscy wiedzą o co chodzi. Przecież, czy ktoś potrafi powiedzieć, o co został oskarżony Józef K.? Czesi ukuli określający ją termin: „kafkarna”. Szczygieł stara się wytłumaczyć nam, co to znaczy. Czy mu się udało? Sami oceńcie.

Sort:  

!tipuvote 0.3 hide

Twój post został podbity głosem @sp-group-up Kurator @julietlucy.

Coin Marketplace

STEEM 0.39
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70463.21
ETH 3549.83
USDT 1.00
SBD 4.87