Pies na baby
Wszyscy o tym wiedzą że Rutkowski to "pies na baby". Kiedy go poznałem był z Luizą, piękną i mądrą kobietą do której do dziś mam szacunek, za to kim była.
- Luiza to Kozak nie dziewczyna.
Tak o niej mówił sam Rutkowski. I tak było. Pojechać z Luizą na akcje to czysta przyjemność, dziewczyna profesjonalistka, nie pękała na robocie. Nie było w niej strachu, była pełna życzliwości, zawsze trzymała stronę pracowników. Była bardzo lubiana przez całą załogę. Pomimo pobytu z Rutkowskim była sobą, nie rżnęła "damy" której słoma z butów wystaje.
Rutkowski jak sam mówi, lubi kobiety. Praktycznie każdy jego wyjazd poza dom to zdrada, zawsze znalazła się jakaś która zagościła w jego pokoju. Zastanawiałem się jak on to robi, piękny to on nie jest, szarmancki tak, a kobiety wokół niego to naprawdę prawie Miss Polonia. Lgnęły do niego jak pszczoły do miodu.
Bardzo mnie wkurzyło kiedy Rutkowski kazał mi przyjechać pod swój dom i obserwować dyskretnie Luizę, tak żeby mnie nie zauważyła. Nie było to trudne, zwłaszcza że na przeciwko wjazdu na posesję jest obszar leśny.
Podobno Luiza miała go zdradzać z jednym z pracowników, gdyby się z nim spotkała miałem poinformować szefa. Zgodnie z poleceniem, co prawda nie chętnie wykonałem polecenie. Stałem tak jakbym prowadził obserwację do rozwodu. Około 20 zadzwonił do mnie Rutkowski, zapytał co się dzieje. Kiedy powiedział
- Słuchaj, jakby Luiza wyjechała z domu i obrała kierunek na Katowice dzwoń do mnie do oporu.
Wtedy już wiedziałem o co chodzi, Rutkowski miał po prostu w pokoju jakąś kobietę i bał się wpadki. Pomyślałem wtedy, że skoro on sam nie jest święty to i Luiza nie musiała. Nie miałem zamiaru przekazać szefowi żadnych informacji dotyczących Luizy.
Wiedziałem już wtedy o Luizie dość dużo ale nigdy nie powiedziałem tego Rutkowskiemu.
Kiedyś przez przypadek spotkałem Luizę w towarzystwie innego mężczyzny. Spotkanie miało miejsce pod nieobecność szefa. Luiza była wtedy mocno speszona, ja tylko uśmiechnąłem się i tyle. Na drugi dzień Luiza już na mnie czekała w garażu.
-mówiłeś Krzyśkowi o tym co widziałeś?
-a co ja widziałem? Nie mam zamiaru nikomu mówić o czymś co nie widziałem, a w ogóle to ja tam byłem?
-dzięki, to był mój znajomy, razem potajemnie jeździmy na motorach, a Rutek nie pozwala mi na to. Ale dzięki że umiesz trzymać język za zębami.
Wiedziałem, że teraz Luiza będzie miała do mnie zaufanie i nie miałem zamiaru tego psuć. Nigdy nie wiadomo kiedy mogło mi się to przydać.
Około 23 Luiza wyjechała z domu, kierowała się za Łódź w kierunku południa. Zadzwoniłem do Rutkowskiego, uprzedziłem że prawdopodobnie jedzie do niego. Podziękował i odłożył słuchawkę.
Następnego dnia przyjechałem do garażu, czekał tam rzekomy kochanek Luizy, powiedział że wczoraj był z Rutkowskim w Trojaku, rozbawiło mnie to strasznie. Jak mógł spotkać się z Luizą skoro był z szefem w hotelu? Potem opowiedział jak to Rutkowski bawił się z panienką z TVN-u w pokoju i nagle ktoś go poinformował że Luiza jedzie do hotelu. Było zabawnie, biegał jak szalony, wynajmował nowy pokój piętro wyżej, kazał pracownikowi wszystko przenosić i jechać kupować wino i kwiaty. Słuchając tego w duchu śmiałem się do rozpuku.
Nikt nigdy nie dowiedział się kto był tajemniczym informatorem szefa i wolałem aby tak było.
C.D.N.