Zdarzyło to się... 61 lat temu, czyli o tym jak amerykanie zgubili bombę atomową

in #polish5 years ago

Dwa bombowce średniego zasięgu Boeing B-47 Stratojet z 28-go Dywizjonu Bombowego, 19-go Skrzydła Bombowego, wystartowały w dniu 5 lutego 1958 roku z bazy Sił Powietrznych w Homestead na Florydzie z misją szkoleniową. Załogi otrzymały zadanie treningowego ataku nuklearnego na ZSRR, żeby urealnić misję i oswoić załogi z wagą, wyposażeniem oraz kontrolą, do każdego z dwóch bombowców podczepiona była bomba termojądrowa Mark 15 o masie 3,4 tony. Gdy samoloty znajdował się nad Oceanem Atlantyckim nieopodal amerykańskiego wybrzeża w stanie Georgia, około 2 w nocy doszło do kolizji jednego z nich z amerykańskim myśliwcem F-86L z 444-go Dywizjonu Myśliwców Przechwytujących z Chalestone. Pilot myśliwca katapultował się i z powodzeniem wylądował przy użyciu spadochronu, samolot którym leciał rozbił się. Bombowiec B-47 również został poważnie uszkodzony, niemal natychmiast po zderzeniu stracił ponad połowę z wysokości na której się znajdował (11580 metrów), zanim pilot major Howard Richardson odzyskał względna kontrolę nad uszkodzonym samolotem.

Pilot bombowca major Richardson stwierdził, że lądowanie uszkodzonym samolotem z tak ciężką i niebezpieczną bombą będzie niezwykle trudne i ryzykowne. Postanowił więc zrzucić bombę do oceanu z wysokości 2200 metrów, załoga nie zauważyła eksplozji bomby w chwili uderzenia w taflę wody. Następnie major Richardson zdołał doprowadzić bezpiecznie samolot i wylądować na lotnisku US Army w Hunter, za ten wyczyn pilot został odznaczony Distinguished Flying Cross.

Bomba nuklearna Mark 15

Bomba termojądrowa Mark 15, która została zrzucona na Ocenie Atlantyckim nieopodal wyspy Tybee niedaleko Savannah w Georgii, miała 4 metry długości, zawierała 180 kilogramów konwencjonalnych materiałów wybuchowych i wysoko wzbogacony uran. Nie ma pewności, czy w chwili awaryjnego zrzucenia była uzbrojona czy nie w plutonową kapsułę, która powinna zapoczątkować reakcję jądrową. Według zeznań zastępcy sekretarza obrony W.J. Howarda przed Kongresem w 1966 roku, zaginiona bomba była "kompletną bombą z kapsułą jądrową" i jedną z dwóch utraconych do tego czasu bomb, które zawierały plutonowy inicjator. Natomiast według pułkownika Howarda Richardsona (został awansowany), który pilotował B-47 Stratojet podczas feralnego lotu, bombie brakowało plutonowego inicjatora do rozpoczęcia reakcji atomowej. Jeżeli wierzyć pilotowi, to zgubiona bomba termojądrowa nie była w pełni uzbrojoną bombą opisaną w zeznaniach przed Kongresem przez Howarda, ale raczej tym, co współcześnie nazywamy "brudną bombą", z jej 180 kilogramami wysoko-wybuchowego i silnie wzbogaconego uranu. James C. Oskins i John Taschner w swojej książce "Lost Nuclear Weapon" potwierdzają słowa pułkownika, w ich ocenie było powszechną praktyką w latach 50-tych XX wieku używać określenia, że bomba nuklearna jest "kompletną" albo "uzbrojoną" bez zainstalowanego zapalnika plutonowego. Takie mniemanie wynikało z faktu, że bomba była elektrycznie i mechanicznie "kompletna" i "uzbrojona" w materiał wybuchowy, jednak wprowadzone przez Departament Obrony obostrzenia zabraniały instalowania w misjach treningowych zapalników plutonowych.

W dniu 6 lutego 1958 roku amerykańskie siły powietrzne rozpoczęły poszukiwania zaginionej bomby. Żołnierze Sił Powietrznych z 2700-go Dywizjonu Unieszkodliwiania Broni Wybuchowej, a ponadto około stu marynarzy Marynarki Wojennej wyposażonych między innymi w ręczne sonary przeczesywały obszar, w którym bomba została zrzucona do wody. Poszukiwania trwały przez ponad dwa miesiące, dopiero w dniu 16 kwietnia 1958 roku ostatecznie zrezygnowano z dalszych poszukiwań. W ocenie nurków bomba musiała zostać zakopana w mule na głębokości od 2 do 5 metrów w zatoce Wassaw Sound. Nie było sposobu na dokładne zlokalizowanie i wydobycie bomby dlatego zrezygnowano z dalszych prac.

W 2004 roku Derek Duke, emerytowany pułkownik sił powietrznych, zdecydował się odnaleźć bombę na własną rękę. Przy użyciu łodzi wyposażonej między innymi w licznik Geigera na holu, zawęził lokalizację w którym najprawdopodobniej znajdowała się bomba do obszaru wielkości poiska piłkarskiego. W tym obszarze promieniowanie było około cztery razy wyższe niż naturalnie występujących poziomów które zostały zostały wykryte i odwzorowane, a miejsce źródła dla całego tego promieniowania określone przez triangulację. Jednak z drugiej strony obszar zatoki jest dość radioaktywny, co jest wynikiem ciągłego skażenia wody przez elektrownię atomową Savannah River, czego badania pułkownika Duka nie uwzględniały.

Tak więc od 61 lat gdzieś w mule nieopodal amerykańskiego wybrzeża leży zakopana bomba atomowa, którą major Richardson zdecydował się zrzucić do oceanu dla ratowania siebie i załogi B-47 Stratojet po kolizji z myśliwcem przechwytującym F-86L. Według Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Georgia, nie wykryto żadnych nadmiernych poziomów nienaturalnego skażenia radioaktywnego w tym obszarze, więc najprawdopodobniej bomba będzie sobie tam leżeć jeszcze wiele lat.


Subiektywne opracowanie, które ma na celu przybliżyć czytelnikowi w sposób przystępny wydarzenia historyczne, wspomagałem się materiałami z Wikipedii i innymi. Obrazy pochodzą z Wikimedia na licencji CC0.

Sort:  

🏆 Hi @lesiopm! You have received 0.3 STEEM reward for this post from the following subscribers: @cardboard
Subscribe and increase the reward for @lesiopm :) | For investors.

Coin Marketplace

STEEM 0.35
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70733.96
ETH 3563.16
USDT 1.00
SBD 4.76