Zygmunt Wasilewski - Myśl Przebudowy - Prawo budowy wewnętrznej

in #polish5 years ago (edited)

Prawo budowy wewnwtrznej.jpg

  1. W dzisiejszych warunkach ostać się może tylko ten naród, który jest samodzielnie zbudowany na osobowość żywotną i świadomą siebie; naród rozchwiany w samowiedzy nie jest swoją własnością moralną, musi być igraszką w cudzym ręku; do żadnej samodzielności obiektywnej nie można dojść bez samodzielnej myśli.

  2. Stworzyć pełnię bytu może tylko pełna dusza narodowa. Niema pracy organicznej bez organicznie ukształtowanej psychiki. Do ideału syntetycznego nie może dojść dusza przypadkowa, pełna antytez, nie zorganizowana koło głównego dążenia celowego.

W dziejach twórczości ludzkiej góruje ponad wszystkim jedno prawo, które trzeba dobrze sobie uświadomić: człowiek tworzy na obraz i podobieństwo swoje.

Naprzód dzieje się fakt psychiczny wewnątrz nas i ten rzutujemy jako ideał do wykonania zewnętrznego. Tak tworzy poeta, tak tworzy duch religijny, tak tworzy obywatel swoją ideę narodową. Ideału niepodległości narodowej nie da się osiągnąć w żadnej mierze na wiarę i na miarę dusz przodków, które do ideału takiego dążyły. Trzeba mieć ten ideał na nowo we własnej duszy skonstruowany syntetycznie z pierwiastków dzisiejszych. A między tymi pierwiastkami istnieje tak zasadniczy, będący punktem wyjścia, jak poczucie narodu, jego siły, dążeń i możności; każdy wiek ma własne takie poczucie, zależne od faktycznej strony obecności. Poczucie rzeczywistości staje się więc właściwie punktem wyjścia wszystkich dążeń realnych; jest ono ową siłą z dołu, stroną faktu psychicznego, której myśl oświecona z góry, daje kierunek i połączenie z ideałem narodowym.


Myśl, odwrócona od rzeczywistości, nie może mieć szczerych dążeń narodowych; będzie ona tylko w posiadaniu hasła i niejasnego poczucia obowiązku, że coś dla tego hasła należałoby wykonać. Ale co?

Oczywiście w braku własnej treści uciekamy się do analogii historycznej i kończymy na czczym powtarzaniu dawnych słów, które niegdyś miały swoje realne znaczenie dawnych środków działania, którymi wtedy naród rozporządzał; nie przyjdą nam jednak do głowy te drogi i te środki, które leżą przed nami dzisiaj, ale nie widziane i nie odczuwane.

Bywamy z upośledzenia sił osobistych nazbyt historyczni, skłonniejsi do naśladowania form gotowych niż do ruchu twórczego samodzielnego. Historyczność bywa objawem chorobliwym tych niedomagań, które się składają na ogólne piętno braku samodzielności. Gdybyż jednak tak tylko objawiała się nasza niesamodzielność!

Nie mając własnej treści, czerpiemy ją chętnie ze współczesności także, ale obcej. Obcy grają na nas, jak na instrumencie. Cywilizacja dała nam organ myślenia, ale psuje nam się kultura wewnętrzna władz duchowych w ten sposób, że nie umiemy władać tym organem, dawać w nim ujścia własnym motywom życia współczesnego.

Żyjemy w czasach wzmagającej się ekspansji narodów dokoła nas, ekspansji uświadomionej, przenikającej daleko cudze tereny, bardzo przemyślnej i bardzo możnej. Stanowimy jeden z takich terenów bliskich, ponętnych i niepokojących. Oczy sąsiadów nas przenikają na wskroś, znają nasze słabości, naszą dezorganizację, naszą bezwładność i bezbronność duchową. Dosyć rzucić okiem na naszą mapę i naszą strukturę, aby przyjść do wniosku, że gdy ekspansja jest potrzebą sąsiadów, to przecież o naszym terenie myślą łapczywiej, niż o Kongo. Wchodzą tu w rachubę żądze nie tylko wielkopaństwowe, wielką rolę odgrywają względy rynku, a między innymi także ciążenie ku naszym ziemiom międzynarodowego żywiołu.

Każde z państw, z którymi Polacy mają do czynienia, posiada interes w rozbijaniu naszej duchowości politycznej i naszych robót politycznych. Widzimy to wyraźnie w Galicji, gdzie tylko na pozór trudności rozwoju polegają na niezdrowej walce stronnictw, ruchu narodowościowym Rusinów i innych okolicznościach wewnętrznych. W Galicji grają niewidome siły obcych wpływów, nieraz zagrażających całości i powadze Austrii, ale zawsze mających na celu zniszczenie naszego bytu. Jak to już dobrze wiadomo, ale niestety i to pamięci naszej się nie trzyma, Rusini, których traktujemy jako budzącą się do życia osobowość narodową, są ślepym narzędziem używanym przez trzy państwa przeciwko nam.

Pójdźmy głębiej w życie wewnętrzne; spójrzmy na tereny ekonomiczne, na politykę Niemiec w Galicji zachodniej, gdzie poza naszą świadomością przeszły bogactwa kopalne w ich ręce.


Ale pójdźmy dalej i uprzytomnijmy sobie fakty, świadczące, że nas samych, naszej świadomości używają siły obce do osłabienia narodu na jego własnym terenie. Dość przypomnieć tak bolesny fakt, jak rozruchy r. 1911 na uniwersytecie krakowskim[1], do których użyto młodzieży polskiej w obcym interesie ekonomicznym. O cóż tam chodziło? Nikt się o tym nie dowie z głośnej akcji prasowej, która miała na celu odwrócenie uwagi od celu jedynego. O wszystkim mówiło się w odezwach partii socjalistycznej: o honorze uniwersytetu, o socjologii, o sukienkach kapłańskich na katedrze, a chodziło po prostu o to, aby zapobiec dalszemu organizowaniu się w Galicji zachodniej pracy współdzielczej, której miał uczyć młodych księży ksiądz wzięty z Poznańskiego. Is fecit, cui prodest.[2] Było to zupełnie wyraźne, ale nie dla naszej młodzieży, która - niestety - jak przez sen widzi rzeczywistość. My nieprzytomni, ale na świecie za nas czuwają, a nasza „polska” partia socjalistyczna dzieła zniszczenia dokonywa.

Ten jeden wypadek mógłby nam oczy otworzyć na potrzebę przebudowy całego gmachu naszej umysłowości społecznej. Wykonywamy już cudze myśli, cudze interesy, stajemy się terenem i narzędziem przeciwko sobie cudzych organizacji, bo sami organizacji nie przedstawiamy.

Od stu z górą lat nie wykonaliśmy ani jednej – zdaje się - myśli politycznej swoistej, ani jednego ruchu własnego. Przestano na razie (z wyjątkiem teraz Galicji) potrzebować naszej siły militarnej na zewnątrz, ale natomiast zabrano się do eksploatowania nas wewnątrz, do rozbiórki szczegółowej, główną kierując uwagę na to, aby – broń Boże - naród nasz nie zaczął się organizować w myśli samodzielnej. Nawet w walce wewnętrznej stronnictw ogółowi naszemu się wydaje, że obława, dokonywana po dzielnicach na „wszechpolaków”[3] jest dziełem samoistnym. Nie stać byłoby na to żadnego z tych quasi stronnictw, które do obławy należą.

Jest w tym pewna część samoistnego niezrozumienia sprawy, ale przeważnie taka myśl walki pochodzi z zewnątrz, sączona w społeczeństwo przez zagraniczne związki tajemne, a źródłem jej - oczywiście nasi gorliwcy o tym nie wiedzą - są potęgi nam wrogie, a jeśli obojętne, to dochodzące swoich celów przez użycie nas jako narzędzia ślepego.


Z tego stanowiska trzeba patrzeć na nasz los i na zadanie nasze.

Hasło poprzedniego pokolenia: „od podstaw” uzupełniać dzisiaj musimy zasadą bardziej polityczną: „do podstaw”. Praca organiczna „od podstaw” oparta była na idei przede wszystkim ekonomicznej; późniejszy jednak rozwój myśli politycznej wykazał nieścisłość pojęć, formułowanych w tym haśle na początku owego ruchu ku odrodzeniu nowożytnemu. Dobrobyt w budowie narodu ma znaczenie ważne, ale nie jest pojęciem architektonicznym fundamentu.

Materiał, z którego naród ma być wzniesiony, oczywiście powinien być trwały, bogaty; ale jak ten dom wznieść, żeby obejmował pełnię życia, zapewniał rozwój narodowi na przyszłość, stawiał opór na zewnątrz grożącym mu falom, a nie poddawał się wewnętrznemu rozkładowi - na to potrzebna jest myśl polityczna, którą tamtymi czasy zapoznawano.

Myśl polityczna daje narodowi architektonikę w stylu odpowiednim jego znaczeniu cywilizacyjnemu; do tej budowy powołuje ona w narodzie wszystkie prace: nad dobrobytem, oświatą i sztuką. Każda z tych prac jest pracą podstawową, zasadniczą, ale żeby z nich powstała jednolita budowa myślącego za siebie narodu, trzeba poprzez nie przeprowadzić jedną myśl polityczną, aby im nadać celowość i harmonię. Myśl polityczna jest wytworem najwyższej cywilizacji; jej zadaniem wewnętrznym jest wracać do podstaw społeczeństwa. Ale za tę podstawę uznała ona sama w czasach nowożytnych - lud.

Myśl polityczna rodzi się jako akt samowiedzy narodowej, z poczucia siły i jedności. To poczucie wytwarza jednolita, żywiołowa podstawa narodu - lud. Temu ludowi w jak najszerszym znaczeniu należy się świadomość narodowa. W tym znaczeniu praca narodowa odbywa się od podstaw i do podstaw. Wyższa myśl narodowa, organicznie wyprowadzona i sformułowana przez statystów i poetów narodu, o ile nie wraca do podstaw społecznych, jako dar kultury politycznej, pozostaje w powietrzu frazesem literackim, albo daje narodowi życie polityczne ponad stan.

Rozwój zapewnić mogą narodowi dwie rzeczy: 1) siła faktyczna, idąca z dołu od ludu i 2) świadomość, sięgająca podstaw ludowych - obie te rzeczy w integralnym zespoleniu, jak treść i forma w dziele sztuki. Przychodzą takie czasy na każdy naród, że jedynym na razie jego zadaniem staje się praca wewnętrzna nad rozprowadzaniem tej świadomości od szczytów do podstaw i od podstaw do szczytów. Praca to podwójna, bo oparta na procesach zwrotnych. Dzięki niej samej myśl polityczna jako wyraz świadomości narodowej odświeża się, nabiera nowej treści, przystosowanej do warunków, realnych, konstruuje się od dołu.

Świadomość narodowa czerpie z życia treść swoją i powraca do niej jako myśl polityczna. Wtedy naród ma własną postawę, swoistą postać i rząd wewnętrzny, odpowiadający psychicznie idealnej budowie państwowej.


[1] Chodzi o tzw. Zimmermeniadę – falę strajków na Uniwersytecie Jagiellońskim w roku akademickim 1910/1911. Powodem strajków było mianowanie ks. Kazimierza Zimmermanna wykładowcą socjologii. Środowiska socjalistyczne oskarżały uniwersytet o klerykalizację uczelni. Protesty (w tym strajk okupacyjny) doprowadziły do czasowego zamknięcia uczelni.
[2] Is fecit cui prodest [łac. ‘ten uczynił, czyja korzyść’]
[3] Określenie „wszechpolak” wywodzi się od pisma „Przegląd Wszechpolski”, prowadzone przez Romana Dmowskiego, Jana Ludwika Popławskiego oraz Zygmunta Balickiego w latach 1895-1905. Pismo było jednym z najważniejszych pism programowych rodzącej się Narodowej Demokracji. Określenie wszechpolski w nazwie miało wskazywać na obejmowanie zagadnień istotnych dla całości narodu, niezależnie od zaboru czy warstwy społecznej. Określenie „wszechpolak” było początkowo używane jako pejoratywne określenie na działaczy narodowych, potem stało się elementem samoidentyfikacji ruchu narodowego, który sam często określał się jako obóz wszechpolski.


Wcześniejszy rozdział:
Nawrót do pracy
Następny rozdział:
Ugruntowanie psychiczne



Spis treści i dokumenty do pobrania


Tekst opracowany na podstawie: Zygmunt Wasilewski, Myśl przebudowy. Rozmowy z młodym przyjacielem, Zakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa-Lublin-Łódź-Kraków 1912


Tekst zdigitalizowany został w ramach projektu "Cyfrowa Biblioteka Myśli Narodowej", więcej o samym projekcie możecie przeczytać tutaj.


Tekst znajduje się w Domenie Publicznej i może być dowolnie rozpowszechniany i powielany. @myslnarodowa zrzeka się wszelkich praw autorskich związanych z digitalizacją i obróbka tekstu na zasadzie licencji Creative Commons Zero

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.11
JST 0.034
BTC 66499.54
ETH 3203.31
USDT 1.00
SBD 4.14