Zygmunt Wasilewski - Myśl Przebudowy - Zakończenie

in #polish5 years ago (edited)

Zygmunt Wasilewski - Myśl Przebudowy - Zakończenie

Wielki to temat, młody człowieku. Nie wyczerpałem go, jeno zaznaczyłem. O to mi tylko chodziło. Na takie sprawy, jak analiza stanu psychicznego narodu w danej chwili, niema teorii; trzeba sobie wytwarzać o nim wyobrażenie według osobistej znajomości żyjącego społeczeństwa. Na wczucie się w życie nie przepisano metody; niema takiej nauki. Piśmiennictwo ogólne i polityczne, prasa i wyznania publiczne - wszystko to dla badacza umysłowości społeczeństwa stanowi materiał pośredni. Publicysta dotrzeć musi do maszynerii duchowej społeczeństwa swojego i dociec, jak ona funkcjonuje. Trzeba ją chwytać na „gorącym uczynku”, w jej stanach przedświadomych i odruchach.


Publicysta - można tak powiedzieć - jest przedwczesnym historykiem, historyk zaś - spóźnionym publicystą. Każdy z nas zastanawiał się pewno nad tym, ile roboty przysparza historykom epoka, która sama nie starała się siebie sformułować. A z drugiej strony: jak trudno być historykiem epoki minionej temu, kto nie rozumie epoki swojej. Mamy wielkie zaufanie do historyków, którzy patrzą na fakty z tyłu, brak nam zaś wiary we własne zmysły, gdy sami patrzymy faktom w oczy. Publicystyka jest badaniem historycznym epoki współczesnej w przekroju, jakbyśmy badali głębię wód przez ścianę szklaną albo górę - przy pomocy szybu wskroś przekopanego. Takie głębie są w duszy społeczeństwa. I historykowi nie wystarczą studia pejzażowe, szuka dokumentów - różnych „frutti di mare” lub minerałów. Ile to tryumfu, gdy się z tego da odtworzyć to, co minęło i... co nie da się już skontrolować!

Tutaj w publicystyce masz koło siebie żywe dzieje, spiętrzone nad twoją głową. Do czego dojdziesz - to nie wniosek ex post, nie rozum po szkodzie, ale znak ostrzegawczy dla świadomości, która w wielu sprawach dziejami rządzi i dzieje zawraca. To, co mówiłem wyżej, miało za cel zwrócić uwagę na konieczność zastanowienia się nad psychiką i moralnymi jej bodźcami. Tam w głębi serca społecznego decydują się dzieje narodu; tam ich szukać in statu nascendi[1].

A gdzie szukać? Rozkroić jedną duszę typową – to wielki krok w poznaniu społeczeństwa. Bo dusza jednostki jest jego wyrobem. Nie całą da się zbadać w codziennych postępkach, w obyczajach, w wypowiadanych nawet myślach filozoficznych. Niektóre motywy utajone są głęboko w pokładach przedświadomych i ujawniają się w wynurzeniach estetycznej natury u poetów i artystów, gdzie człowiek już do dna się manifestuje a szczerze - z odruchu duszy, zaledwie chwytanego przez świadomość.

Na tym obszarze rozległym od poziomu życia w głąb dusz i wzwyż najwyższych wzlotów = wszędzie, gdzie psychika przejawić się może, szukać trzeba życia społeczeństwa. A to życie duchowe jest, jak wir, w ciągłym ruchu, albo jak wodospad, w którym byś chciał zatrzymać wzrokiem jakieś obrane pasmo wody. Wszystko to się wtapia w siebie, wynurza i zapada dla oka, darmo byś szukał formuły na prawa, rządzące tu kroplą. A jednak całość ulega jakiemuś prawu i tworzy zjawisko społeczne, nadające się do regulowania i zużytkowania.


I w moich pogadankach, przedstawiających rzeczy pod wrażeniem doraźnym a w kojarzeniu dość luźnym, zaledwie szkicowo chwytających główne momenty spostrzeżonych zjawisk - panować też musiał pewien bezład, wrogi pedantyczności, a nawet ścisłości. Dokonałem pewnej diagnozy, aby wskazać niedomagania wewnętrzne naszej umysłowości i to było moim zadaniem. Ale - jak zaznaczałem nieraz- prawo krytyki czerpałem w przeświadczeniu optymistycznym, że możemy się przebudować. Rozwój życia na wielu polach jest widoczny, właśnie ten widok zachęca do przynaglania świadomości narodowej, aby nadążała faktom, a nawet je wyprzedzała. Nie miałem zamiaru dawać planu prac, które mamy przed sobą, aby naród materialnie zbudować chodziło mi jedynie o plan przebudowy podmiotu twórczego - samej psychiki.

Że i to zadanie wychowawcze już sobie uświadamiamy, na to przytoczę jeden dowód: zjawisko skautów polskich. Zjawisko nad wyraz radosne, jako symptom.


Skąd się zrodziła myśl skauta w głowie generała angielskiego[2]? Oto spostrzegł podczas wojny boerskiej[3], że żołnierz angielski w trudniejszych warunkach zawodzi, bo naderwany ma stosunek psychofizyczny do twardej rzeczywistości. Sztuczne tło życia cywilizowanego odcięło jego zmysły od przyrody i od jego własnej natury pierwotnej. W zetknięciu bezpośrednim ze środowiskiem surowym, gdzie pomagać sobie trzeba przytomnością zmysłów i prostym rozsądkiem, tropi się. Ujawnia mianowicie niepewność instynktów samozachowawczych, brak wprawy rządzenia sobą, niedostatek cnót rycerskich.

Pomyślcie sobie, że zauważono to u Anglików, których mamy za stalowe wobec siebie aparaty, gdy sami się szacujemy zaledwo na aluminium. Więcej powiem, zauważono to u żołnierzy angielskich. Któż przytomniejszy i dzielniejszy, niż taki wytwór kultury bojowej? A jednak było i tam nad czym się namyśleć. W świetle tych spostrzeżeń ujawniły się braki w wychowaniu całego społeczeństwa, ale jednocześnie przemówił geniusz dzielnej rasy. Znaleziono środek naprawy zła. Imię generała Powella zapisze się wdzięcznie w pamięci Anglików.

Ten skaut, przeniesiony zrządzeniem mądrych ludzi do nas - to jeden z najjaśniejszych promieni tej zorzy, która wschodzi nad naszą ziemię. Właśnie nam, przede wszystkim nam ta nauka zmysłu rzeczywistości potrzebna. Błogosławiliśmy już pomysł warsztatów szkolnych, które nasze młode pokolenie w warstwach oświeconych mogły zetknąć z zagadnieniami najprostszej mechaniki, aby oprzytomniały, że jednak są sytuacje, gdzie człowiek staje w bezpośrednim zetknięciu z jakąś prawdą, choćby tą, iż materia stawia opór; aby się przekonały, że poza słowem, formą, symbolem, marzeniem jest jakaś prawda indywidualna, z którą trzeba jakoś sobie radzić.

I oto w ślad za tymi początkami (jak warsztaty, troska o wychowanie ciała, o którym się zapomniało, że istnieje), nadszedł skaut. Ten objął całego człowieka w zaraniu wieku i ma go postawić na nogi zmysłów, próbuje zbudować go od podstaw na jednostkę silną biologicznie i psychicznie, na typ, w którym dusza nowożytna czułaby się właściwie i rozwijać się mogła całkowicie, typ odpowiedzialny za siebie fizycznie i moralnie.

Nasz punkt wyjścia nie jest wojskowy, zadania „skautów” są u nas szersze niż w Anglii. Potrzeby przebudowy są bardziej nagłe i powszechniejsze. Warunki, w których żyjemy, nie ustępują tym, jakie mieli Anglicy w Afryce, ale co ważniejsze - więcej mamy braków w wychowaniu, niż oni. Myśmy wszyscy w pospolitym ruszeniu; nasza koncepcja narodu jako rozłożonego na dusze jednostek obowiązku państwowego, jest na wskroś harcerska; nie tylko we wczesnej młodości, ale całe życie we wszystkich pracach wszyscy muszą być w pewnym znaczeniu „skautami”. Bo my walczyć musimy na wszystkich polach.


Nie głoszę przecież pochwały dla tej lub innej formy, w jakiej przyjął się u nas skaut wśród młodzieży. Jakikolwiek będzie los tej organizacji - oby się krzewiła jak najlepiej - dla nas odżywcze znaczenie ma idea sama, niezwykle znamienna. Sympatia, z jaką ją przyjęto u nas, dobrze świadczy o naszym instynkcie, bo widocznie szukamy zdrowia.

Ten typ wychowania przytaczam dla zilustrowania uwag swoich o potrzebach przebudowy. Całej umysłowości naszej należałoby - mutatis mutandis[4] - narzucić artykuły wiary szeregowca skautowego. Młodzieniec polski, którego nauczą spostrzegania rzeczywistości, nauczą samodzielności, przedsiębiorczości, męstwa, czystości obyczajów i pracy – ten młodzieniec zacznie ród nowożytnych rycerzy polskich. Ten musi być dobrym Polakiem, bo on będzie od fundamentu dobrze postawiony.


Główne zasady, na których oparłem swoje dowodzenia, są następujące:

Człowiek tworzy ideały na obraz i podobieństwo swojej duszy - w takim kształcie i w takiej treści, jak sam jest zbudowany. Najdalej posuniętym przykładem tego są wzory ideałów religijnych, wytwarzanych na terenie pojęć metafizycznych.

Ideał narodu jest wytworem najwyższej na swój czas kultury, a dochodzi się do niego drogą zdrowego rozwoju biologicznego w ustroju nadorganicznym (społecznym).

Dusza jednostkowa jest źródłem tych promieni, które wytwarzają widmo ideału. A dalej: od siły ich zależy konkretność celów, w ideałach zawartych. To się tworzy, na co duszę stać. Dusza zróżniczkowana wytwarza obraz ideału subtelniejszy, a w tym stanie zorganizowana – bardziej pełny i harmonijny.

Naród jest obrazem nie pojęciowym i nie martwym, jak piękno w dziele artystycznym, lecz postacią życia psychicznego, w którym my sami uczestniczymy swoją duszą. Naród jest w nas, my - w psychice narodu. Jest to więc dzieło realne, na sobie wykonywane, którego życie zależy bezpośrednio od pełni naszego własnego ducha w jednostkach.

Jeśli więc słuszne jest zdanie, że taki ma się rząd, na jaki się zasługuje (choć postać państwa i rządu jest dziełem pochodnym, nieraz katastrofalnym), to tym słuszniejszą będzie ta zasada w zastosowaniu do narodu, który jest bezpośrednio naszą sprawą wewnętrzną, sprawą naszej wolnej twórczości.

Ideał narodowy zbiera w soczewkę rozpierzchnięte w świecie nadorganicznym (etyczno-społecznym) prawo biologiczne krwi, domagającej się życia wiecznego w pokoleniach (od słońca do słońca). Koło tego motywu najsilniejszego na tej linii rozwojowej układa się cała psychika człowieka. Ten motyw duszę organizuje.

Jest to motyw ruchu, popędów samozachowawczych i rozwojowych, motyw uczuć czynnych, woli, pracy, walki - motyw zasadniczy i jedynie syntetyczny - kręgosłup życia duchowego. Wszystko inne w tworzeniu narodu można zlekceważyć, tylko nie ten wątek.

Puklerzem życia narodowego jest własna państwowość. Gdy naród dostatecznie dojrzały, aby ją wytworzyć, a nie może tego uczynić w postaci zewnętrznej, wtedy akomoduje odpowiednio organizm i wytwarza odpowiednią więź wewnętrzną natury moralnej.

Wtedy natężyć musi świadomość w tym kierunku, aby psychika ogólna obywateli i moralność nie wykraczały przeciwko zasadniczemu prawu budowy narodowej, ale żeby owszem świadomie tę budowę wspierały.

Potrzebna jest na to: świadomość celu (ideału) i mocne życie biologiczne - oboje w integralnym zespoleniu. Świadomość bez treści życiowej w postaci siły materialnej i moralnej staje się czczym procesem intelektualnym, zgoła formalnym; życie zaś najmocniejsze bez ideału błąka się na bezdroża i grozi rozbiciem organizmu. Jedno bez drugiego w twórczości narodu nie jest do pomyślenia. (Od podstaw do podstaw).

Synteza sił zarówno materialnych, jak moralno-ideowych leży tylko w działaniu. Nie daje tej syntezy, pomimo złudnych pozorów, ani ustrój intelektualny, ani estetyczno-religijny. Wszystko formalną zostaje wizją, która bez uczynków jest martwa.

Zasadą tedy budowy narodowej, z państwową odpowiedzialnością podjętej, jest ruch dający życie wszystkiemu we wszystkim. To jest prawo jej równowagi i trwałości. Ciągłe tworzenie we wszystkich dziedzinach i odradzanie się idei przez siłę, siły przez ideę. Cały człowiek od pierwiastków swej żywotności do szczytów ideowości musi być w sobie uruchomiony, aby stanowił siłę spójną i prężną, nieulegającą drętwieniu i martwocie. W tym typie będzie całe społeczeństwo.

Z tego stanowiska widać zasadę, że niema na drodze zadania tak małego, które by nie miało wartości narodowej. Bo siła i idea przenika wszystko i zamienia się w człowieku społecznym w pracę, która ma zawsze wartość wychowawczą i cywilizacyjną.

Na równi z zadaniami niema też środka przesądzonego, którego by nie można użyć dla dobra ogólnego – o ile towarzyszy decyzji prawda wewnętrzna. A ta prawda polega, jak wyżej, na zespoleniu sił z ideą. Ta prawda może być rozciągliwa w znaczeniu romantycznym: „mierz siłę na zamiary” (na ideę), ale tylko w tym zespoleniu. Inaczej idea oderwie się od faktu i zostanie... literatura.

Środkiem uzdrowienia organizmu narodowego jest działanie, bo ono stawia życie na nogi i daje mu ruch. Ono wytwarza zarówno ideę, jak i ciało narodu, ono mu daje pełną samowiedzę, opartą na poczuciu sił. Działanie celowe, to znaczy praca, jest syntezą wartości duchowych i realizacją sił, a w naszych warunkach - całą naszą potęgą.

Przed Polską stoi od lat stu problem pracy w tym najszerszym znaczeniu jako odnalezienie w sobie zagubionego prawa biologicznego. Czeka nas powrót do natury, do swoich podstaw - zarówno do zasadniczych instynktów zachowawczych we własnej duszy, jak i do elementów zaniedbanych w społeczeństwie.

Nie można się zrażać do jakiejkolwiek postaci i dziedziny pracy dla tego, że gdzieindziej, gdzie myśl narodowa realizowana jest przez państwo, ta praca jest udziałem filistrów, groszorobów, samolubów. Bo 1) pomimo wszystko w ostatecznym rezultacie praca tamtych przeciwko nam się kieruje na naszą zagładę, a 2) będziemy te same prace (przy naszej budowie wewnętrznego państwa), prześwietlać ideowością. Nasz patriotyzm musi wszystko pokonać.

Wszystko, co jest siłą dziejową społeczeństw (od dóbr cywilizacyjnych do najpospolitszych materialnych) dokonać musimy w napięciu moralnym za głosem intuicji patriotycznej, uświęcając każdą najdrobniejszą pracę ideą.

Przy tak pojętej zasadzie pracy jako walki świętej o byt, jest miejsce wszędzie na całego człowieka zarówno najbardziej ideowego, jak i przyziemnego. Jest miejsce na lud, przede wszystkim na lud, reprezentujący fakt pracy - i na arystokrację ducha. Jest miejsce na poszanowanie prawdy życia, którąśmy zagubili w rozstroju ducha.

Przez ten powrót do podstaw biologicznych i nawiązanie się z najwyższą ideowością, na jaką stać naszą cywilizację, powołamy do życia wszystkie zasoby rasy, a wtedy dopiero zmierzyć będziemy mogli swój geniusz z żywiołami nam wrogimi.


[1] in statu nascendi [łac. ‘w trakcie rodzenia się’]
[2] Chodzi tutaj o Roberta Boden-Powell’a (1857-1941) – brytyjskiego generała, pisarza oraz twórcy skautingu.
[3] II wojna burska toczyła się w latach 1899-1902. Podczas tej wojny Powell dowodził obroną miasta Mafeking. Podczas wojny napisał podręczniki do rozpoznania wojskowego i szkolenia wywiadowców, na podstawie których napisał potem książkę „Scouting for Boys” opublikowaną w 1908 – pierwszy przewodnik dla skautów.
[4] in statu nascendi [łac. ‘zmieniając to, co powinno być zmienione’]


Wcześniejszy rozdział:
Ugruntowanie psychiczne




Spis treści i dokumenty do pobrania


Tekst opracowany na podstawie: Zygmunt Wasilewski, Myśl przebudowy. Rozmowy z młodym przyjacielem, Zakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa-Lublin-Łódź-Kraków 1912


Tekst zdigitalizowany został w ramach projektu "Cyfrowa Biblioteka Myśli Narodowej", więcej o samym projekcie możecie przeczytać tutaj.


Tekst znajduje się w Domenie Publicznej i może być dowolnie rozpowszechniany i powielany. @myslnarodowa zrzeka się wszelkich praw autorskich związanych z digitalizacją i obróbka tekstu na zasadzie licencji Creative Commons Zero
Sort:  

To koniec naszej drogi z Myślą Przebudowy Wasilewskiego. Spis treści oraz dokumenty wynikowe pojawią się w następnym poście :)

✅ Enjoy the vote! For more amazing content, please follow @themadcurator for a chance to receive more free votes!

świetny projekt!!

Coin Marketplace

STEEM 0.35
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70351.33
ETH 3563.43
USDT 1.00
SBD 4.72