Imperialne muzeum wojny w Londynie

To był piękny wielkanocny poniedziałek, więc nie wypadało zamulać w domu tylko trzeba się było udać w "miasto". Tym razem padło na 'Imperialne muzeum wojny" https://www.iwm.org.uk/. Muzeum mieści się w Londyńskiej dzielnicy Southwark. A najbliższa stacja metra to Elephant and castle..

Muzeum powstało w 1917 roku aby upamiętnić ofiary I wojny światowej. Po drugiej wojnie światowej uzupełniono eksponaty ze wszystkich konfliktów zbrojnych w których brali udział Brytyjczycy. Muzeum mieści się w budynku gdzie pierwotnie miał siedzibę szpital psychiatryczny.

Państwowe muzea w Anglii nie pobierają od zwiedzających żadnych opląt za zwiedzanie, Przy wyjściu stoją skarbonki z prośba o wolny datek i nie są one wcale puste.Płatne są natomiast wystawy okresowe

W muzeum eksponowanych jest kilka pojazdów, tankietka, kilka samolotów, masę broni mundurów, i innych rzeczy związanych z wojna oraz z tym jak wojna wpływa na ludność cywilną. więc mamy np maski przeciw gazowe, męskie, damskie i dziecięce, jest oczywiście masę innych eksponatów ale już nie wszystkie pamiętam,

bo na mnie największe wrażenie zrobiła inscenizacja nalotów na Londyn. Wchodzisz do schronu, siadasz na ławkach wśród kilkunastu obcych ludzi. zaczyna wyć syrena, padają komunikaty o zaciemnieniu, ostrzeżenie przed nalotem. z głośników słychać nadlatujące samoloty,

Spadają bomby no i nagle jedna spada nieopodal, ławki w schronie się trzęsą, małe dzieci wystraszone lamentują, rodzice je uspokajają że to tylko tak na niby, że są w muzeum. Ale uwierzcie mi naprawdę da się odczuć strach jaki wtedy przezywali ludzie. Nagle ulga, odwołują alarm, zapala się światło, można wyjść, wychodzi się przeciwną strona niż się wchodziło. Wychodzisz na zbombardowaną ulice, pełno gruzu, płomieni w budynkach, roztrzaskana budka telefoniczna , wywrócony wózek dziecięcy, ludzkie szczątki wystające spod gruzu. Wszyscy wychodzą w ciszy i skupieniu. Cale szczęście że żyjemy w innych czasach. Druga ekspozycja która wywarła na nie duże wrażenie znajduje się bodajże na 2 pietrze i poświęcona jest holocaustowi. Wchodząc tam pracownik muzeum prosi o powagę i godne zachowanie bo ekspozycja ta dokumentuję śmierć kilku milionów żydów. Mowie mu że jestem z Polski, mieszkam niecałe 80 km od Aushwitz i że bylem tam z dwa razy. Człowiek ten wyraźnie jest podekscytowany, wymieniamy jeszcze kilka uwag na temat KL Auschwitz. Centralna częścią tej ekspozycji jest bardzo duża makieta obozu koncentracyjnego, masę materiałów o gettach, są nawet Polskie gazety z tamtych czasów. Po skończeniu zwiedzania wychodząc z muzeum człowiek naprawdę ma kilka myśli które mu latają po głowie i jedna główna czy umiejscowienie tego muzeum w byłym domu wariatów nie jest jednym z bardziej słusznych miejsca dla takiego muzeum?

Zbliżał się po woli wieczór, ale było za wcześnie żeby jechać do domu. Do tego trochę zgłodnieliśmy. Atakujemy kebaba z prawdziwa baranina. To co sprzedają w Polsce pod nazwą kebab jest tylko imitacją tego co serwują w Londynie.

Po obiado kolacji wypadało by się jeszcze trochę poruszać. No to co, nad Tamizę? po 15 muniach spaceru znajdujemy się nad rzeką,

dokładnie w okolicach Big Bena, skręcamy na nadbrzeże i ruszamy "Queens walk" w kierunku London bridge. Mijamy "London eye" następnie wolno snując się tą promenadą dochodzimy do katedry św Pawła, która znajduje się po drugiej stronie rzeki. Zaczyna się robić zimno . wchodzimy do metra .no i tutaj kończy się nasza wycieczka.

Mam nadzieję że cię zachęciłem do nie tylko zjedzenia kababa ale i odwiedzenia tego muzeum, nie zapomnij wrzucić funta czy dwóch do skarbony. :-)