5 utworów od których warto rozpocząć słuchanie Wojciecha Kilara

in #polish6 years ago

 Wielka postać w świecie muzyki filmowej. Gdy zmarł pod koniec 2013 roku jakoś nie mogłem uwierzyć, że jest to osoba tak mocno już wiekowa, ale także jak wielki jest jego dorobek. Jego utwory były niezwykle liryczne, mające coś z polskiej duszy. W jego twórczości widać było wyraźnie także to, że miał w życiu szczęście i zawsze otaczał się najlepszymi – czy to w świecie muzyki (współpracował z Henrykiem Góreckim, Krzysztof Penderecki) czy też filmu (Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, Kazimierz Kutz, Francis Ford Coppola). Ale przecież działo się tak dlatego, że to oni chcieli z nim mieć wspólnego jak najwięcej. Bo taki talent nie zdarza się zbyt często. Dla tych, którzy nie wiedzą jakie utwory poznać na początek polecam wybrane przeze mnie pięć utworów Wojciecha Kilara, które warto znać. Zaczynamy! 

Wojciech Kilar (fot. Cezary Piwowarski, źr: wikipedia)


 1. POLONEZ (film „Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy). To oczywiście najbardziej znany utwór Kilara. Powód jest bardzo prostu – film Wajdy z 1999 roku był przepiękny plastycznie i znakomity aktorsko. Zatem znakomita, przepiękna ścieżka dźwiękowa była koniecznością. No i  przecież jednym z ważnych elementów fabuły „Pana Tadeusza” jest taniec Polonez. A to przecież także fundament każdej studniówki. Zatem ten utwór zapewnił Kilarowi nieśmiertelność. Bo od co najmniej 18 lat jest to żelazny punkt „pierwszego tańca”. Wygryzł np. Vangelisa. Polska młodzież ma hita muzyki klasycznej, który będzie pamiętać do końca życia.
 

(„Polonez” Wojciecha Kilara) 


 2. WALC z filmu ZIEMIA OBIECANA (Andrzej Wajda, 1975r.). Chyba najlepszy polski film, zrealizowany w szybkim tempie rodem z hasła „Miasta, masy i maszyny”. Ale ma też mnóstwo wątków lirycznych. Jednym  z nich wjazd szlachty do Łodzi. To zderzenie dwóch światów robi wrażenie, nawet nie wiem czy nie jest to najlepsza scena w polskim filmie. Bogactwo i kultura spotykają się ze skrajną biedą czyli życiem codziennym. Warto posłuchać, choć oficjalnego soundtracka chyba nie wydano.
 

(Walc z filmu „Ziemia obiecana”) 


 3. KRONIKA WYPADKÓW MIŁOSNYCH (Andrzej Wajda, 1985). Kolejny znakomity efekt pracy duetu Wajda-Kilar. Akcja filmu dzieje się pod koniec lat 30 XX wieku. No i wielu już przeczuwa, że coś wisi w powietrzu, coś może się wydarzyć. Ale przecież film opowiada o młodości. Więc jest i miłość. I ta cholerna apokalipsa, która wisi w powietrzu. Utwór przepiękny, ze znakomitym nastrojem. Chwyta za serducho.   
 

(„Kronika wypadków miłosnych”) 


 4. SMUGA CIENIA (Andrzej Wajda, 1975r.). Marynistyczna opowieść z inspiracji Josepha Conrada. Jest zatem podróż. I mamy utwór zwalający z nóg. Niby ciut łzawy, niby nie pasujący do wielkich wypraw. Ale… nie jest to szczytowe osiągnięcie filmowe Wajdy, ale wielu z nas ten utwór kojarzy. 

 

 


 5. DRACULA – motyw przewodni. (Francis Ford Coppola, 1992r.) W 1992 roku mistrz kina Coppola postanowił dokonać kolejnej adaptacji klasyki brytyjskiego dzieła romantycznego. W premierowych materiałach podkreślano, że ma być blisko oryginału. Nie udało mi się dokładnie ustalić, jak reżyser dotarł do naszego Mistrza, ale trzeba przyznać, że utwory ze ścieżki są kapitalne. Mroczne i słodkie jednocześnie. Robi to wrażenie. 


 

(motyw przewodni) 


 Oczywiście to tyko malutki fragment twórczości Wojciecha Kilara. Przez wiele lat angażował się w wiele inicjatyw i pozostawił po sobie ogromne dziedzictwo. Ale przygodę z jego twórczością polecam od tych utworów ;)   

Sort:  

Dziękuję Ci za ten post :)

Miałam okazję poznać osobiście Wojciecha Kilara (lata temu).
Miałam także przyjemność ćwiczyć Jego dzieło "Krzesany" pod batutą samego Mistrza. To były na prawdę piękne chwile i od tamtej pory mam słabość do Jego twórczości, wiadomo :)

Ten człowiek był cały przepełniony muzyką i udało Mu się przekazać tą miłość całej orkiestrze, premiera była wspaniała - daliśmy z siebie wszystko a On słuchał z zamkniętymi oczami i wiedziałam że myślami jest w Tatrach.
Na próbach opowiadał nam jakie tatrzańskie odgłosy zamienił na nuty, to był na prawdę magiczny czas dla mnie, bardzo młodej wówczas osoby która już zdążyła pokochać Tatry ...

Mieszkając kilkanaście lat za granicą nawet nie wiedziałam że zmarł... :(

WOW!!! Jeszcze zbieram szczękę z podłogi! Nie znałem cię z tej strony!

Dwa lata po jego śmierci w Zakopanem wciąż wisiało wiele zdjęć z jego wizerunkiem. Pewnie te nuty tam wykreowane były drogie nie jednemu góralowi.

Pozdrawiam!

Cóż, cała wieczność przed nami aby poznać się coraz lepiej ;)

Muzyka towarzyszy mi chyba od kołyski i mam niejakie wykształcenie w tym kierunku. Moja przygoda z "Krzesanym" i Wojciechem Kilarem miała miejsce w PSM II Stopnia w Bytomiu, naszą orkiestrę prowadził ówczesny Dyrektor Opery Śląskiej, Pan Tadeusz Serafin.

Do dziś pamiętam partyturę pisaną ręką Mistrza (niestety gdzieś mi się zawieruszyła), Jego nutki nie miały ogonków ;)

Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne muzyczne niespodzianki :)

Ja też mam szczeke na podlodze :)

Wg mnie, brakuje tu utworu "Orawa".

Tak naprawdę to dużo tutaj brakuje. Podejrzewam, że wiele jego utworów będziemy odkrywać jeszcze wiele lat. Jego spuścizna jest ogromna.

Zasłuchałem się całkowicie w tej cudownej muzyce...

Na pewno znam sporo jego utworów, chociaż czasami nie zdaję sobie sprawy, że on jest ich autorem.

Coin Marketplace

STEEM 0.32
TRX 0.12
JST 0.034
BTC 64664.11
ETH 3166.18
USDT 1.00
SBD 4.11