Kasety - symbol muzycznej wolności pierwszej połowy lat 90-tych. Część #2 (Soundtrack #2)

in #polish6 years ago

  Kasety mają w sobie to coś, bo po wielu latach od niemal ich całkowitego wyeliminowania wciąż budzą emocje. Zwłaszcza jeżeli ktoś taki jak ja odkryje, że ma ich w swoim domku całkiem sporo. Pisałem o tym w zeszłym tygodniu i bardzo się cieszę,  że tylu pasjonatów tego niezwykłego przekazu jest w naszym gronie. Temat postanowiłem rozłożyć na kilka części, bo naprawdę jest ciut wspomnień z tego niezwykłego okresu ;) Dziś ponownie soundtracki. Pierwsza połowa lat 90-tych to inwazja filmów kultowych. Co zatem w tym tygodniu? Cztery propozycje.    


  1. Urodzeni mordercy (Natural born killers, 1994r.). Film Olivera Stone opowiadający o parze kochanków, którzy katują i mordują każdego kogo spotkają na swojej drodze to kwintesencja kina zaangażowanego. Stone krytykuje TV, która robi z takich ludzi sensację. Ale filmowi towarzyszy genialna muzyka. Trend Reznor wybrał i zmiksował klasykę, ówczesne gwiazdy rocka oraz muzykę ambientową i hip-hopową tworząc soundtrack tak dobry, że nawet już nie trzeba oglądać filmu (choć warto).  


  

2. Pluton (Platoon, 1986r.). Drugi film Stone w zestawieniu. I jego najmocniejszy głos. Ochotnik podczas wojny zauważa, że nie zawsze świat jest czarno-biały, a pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Filmowi towarzyszy wspaniała muzyka. Połączenie klasyki z lat 60-tych ze wspaniałym Adagio dają piorunujący efekt. Słucha się tego z wypiekami na twarzy… Wspaniała muzyka. Robi wrażenie potęgującego strachu w szeregach żołnierzy.  

  3. 

Apollo 13 (1995r.). Głośny film patriotyczny z połowy lat 90-tych Rona Howarda niesie ze sobą wiele przebojów z epoki które są połączone z epickim spojrzeniem wybitnego kompozytora Jamesa Hornera. Film i muzyka to połączenie sporego patosu, który miał nam podkreślić, że tutaj jesteśmy zjednoczeni, bo tam w kosmosie zagubili się nasi chłopcy. I rzeczywiście ten efekt daje spory ładunek amerykańskiej propagandy. Widać, że mocno zależało twórcom, by efekt końcowy był mocny. Choć sam soundtrack powiedzmy… taki se.    

  

4. Twierdza (The Rock, 1996r.). Najlepszy film Michaela Baya. Pojawia się w nim trzech bohaterów w różnym wieku i każdy chciał kiedyś zrobić coś dobrego. Ale jeden przesadził i wziął zakładników w więzieniu Alcatraz. Ten akcyjniak to prawdziwy majstersztyk, budujący napięcie i naprawdę porządne emocje. Pamiętam, gdy widziałem go w kinie. Cała sala zwieszona na obrazie. Bo jeżeli kino akcji jest dobre, widz nie pyta o szczegóły. A muzyka… cudowna! Jeden z najlepszych soundtracków jakie kiedykolwiek słyszałem. Hans Zimmer i jego kompan pokazał, jak budować elementy napięcia i zaskoczenia. Co ciekawe kilka lat później świat oszalał na punkcie jego soundtracku do „Piratów z Karaibów”. Hmm… można powiedzieć, że wiele jego elementów pojawiło się wcześniej właśnie w „Twierdzy”. Naprawdę świetna robota. 

Sort:  

Wspomnienia wróciły... dobra muzyka z dobrych filmów! Też coś mam, zagrzebane w szafie. Zapewne wyciągnę na światło dzienne, jak się mebel rozpadnie :D

Otwórz szafę, z przyjemnością przeczytamy :)

Takie soundtracki na kasetach to teraz perełki. Platoon to kupiony już w latach 90tych? W latach 80tych chyba nie było tych naklejek potwierdzających oryginalność?

Tak, kupiony w latach 90-tych. Wtedy bylem nastolatkiem i kupowałem :) "Hologramy" o których piszesz to pomysł na "biznesmenów z targu".

Muzyka z takich filmowych hitów - coś wspaniałego...

Coin Marketplace

STEEM 0.29
TRX 0.11
JST 0.034
BTC 66095.77
ETH 3184.92
USDT 1.00
SBD 4.12