"Polar" - kolejna filmowa porażka "Netflixa"

in #polish5 years ago

 „Polar” zadebiutował na serwisie jakiś miesiąc temu. Chciałem go obejrzeć tylko ze względu na odtwórcę głównej roli Madsa Mikkelsena. Bo ma za sobą wiele ciekawych ról, a i jako człowiek ma ciekawie wygłoszone bon tony. Zagrał między innymi w „Polowaniu” i „Hannibalu”. Więc sobie myślę: obejrzyj. Co ci szkodzi.    Niestety po raz kolejny przypomniała się zasada, że Netflix potrafi robić głównie seriale (choć ostatnio i to lekko szwankuje). 

Produkcja „Polar” w dużej mierze jest czymś kompletnie chybionym. Mimo, że miała bardzo duży potencjał, by uwieść widza to jednak okazało się, że raczej miałem wrażenie straconego wolnego czasu, który mogłem spędzić zupełnie inaczej. Cóż bywa...    

Film utrzymany w klimacie „neo-noir movie” opowiada historię starzejącego się płatnego zabójcy, który ma przejść na emeryturę. I tak się jakoś składa, że zgodnie z kodeksem po 50-tym roku życia przysługuje mu emerytura (oczywiście płatna przez zatrudniającą go agencję). No ale są kłopoty finansowe, więc by je rozwiązać, należy głównego bohatera zabić. No i tu rozpoczyna się cała akcja...    

Akcja tak nudna i przewidywalna, że oglądając to dzieło miałem wrażenie, że nie do końca scenarzysta chciał przekazać cokolwiek, co by było zgodne  z jakimś sensownym suspensem. Bohater przedstawiony przez twórców jest „przystojny”, ale każdy wie, że jest zwykłym zbrodniarzem. I mimo, że stara się i wygina jak może to ciężko uwierzyć, że chce tak po prostu wrzucić kapcie i zaszaleć w temacie „emeryta”. Co najśmieszniejsze reżyser, gdy nie ma pomysłu jak uprawdopodobnić jakieś zdarzenie fabularne uderza w montażowy stół, który nam problemy rozwiązuje. I spokojnie da sobie radę.  Pozostali bohaterowie (głównie typki spod ciemnej gwiazdy) są po prostu groteskowe. Nabuzowane testosteronem i chęcią bezsensownego zabijania młodziaki starają się za wszelką cenę pokazać swoją niezwykłą lekkość, ale tak naprawdę absurdalna liczba scen z bezsensowną przemocą im to odbiera. Psychopaci bez sensu szatkujący kolejne osoby to naprawdę jest po prostu głupawy nihilistyczny zapychacz. A, działają według pewnego schematu, więc pamiętajcie jest scena seksu, która na pewno przypadnie do gustu koneserom. Oczywiście zaraz niektórzy określili to jako „coś czego na Netfilx jeszcze nie było”. Było i w ogóle granie seksem jako elementem zaciekawienia widza jest dziś raczej żałosne, niż ciekawe.   

(zwiastun)  

Jest to dzieło plastycznie wymuskane. Kadry są ciekawie oświetlone, kadr zawsze trzyma się rytmiki poszczególnej sceny. Ale mimo wszystko po kilkunastu minutach mamy wrażenie zmęczenia. Takie odnosiłem wrażenie, że montażowa dyskoteka to jednak może tak trafiać do ludzi, którzy są fanami krótkometrażówek, a nie pełnego filmu.    Generalnie szkoda czasu. Trochę mnie może w tym wpisie poniosło, ale ciut denerwuje mnie, że chcę tutaj opisywać ciekawe elementy kultury filmowej i muzycznej, aż trafi człowiek na takie coś i ... mina...   
 

Sort:  

Mnie się podobał :) Pozdrawiam

Szanuję :)

Nie zamierzam nawet oglądać. Widzę, że większość recenzji ocenia ten film negatywnie, średnie oceny są bardzo "średnie". Tylko Netflix mnie wkurzał, bo mi ciągle na platformie podsuwa tą produkcję do obejrzenia. A ja twardo odmawiam :D

Coin Marketplace

STEEM 0.26
TRX 0.11
JST 0.033
BTC 64014.44
ETH 3064.06
USDT 1.00
SBD 3.86