Tylko w dyskusji myśl może zakwitnąć (TT#4a)

in #pl-artykuly6 years ago (edited)

image

To było prawie dokładnie rok temu. Byłam w Płowdiwie od jakiegoś czasu i wracałam z grupką znajomych późnym wieczorem do hostelu. Brukowane uliczki oddawały ciepło dnia, za murami słychać było wesołych Bułgarów, a my rozmawialiśmy. Rozmowa dotyczyła literatury i była naprawdę zajmująca. W którymś momencie powiedziałam: "Wartościowa literatura, w przeciwieństwie do czytadeł, musi być twórcza".

I tak to się zaczęło. Wtedy postanowiłam, choć nie był to jeszcze jasny plan, napisać jakiś tekst o twórczości. A potem ten pomysł dojrzewał, wraz z każdym dniem i każdą rozmową. Minął rok. Uznałam, że mogę zacząć pisać. Zdecydowałam się na formę krótkich artykułów, w których sukcesywnie dzielić się miałam owocami namysłów.

Cieszę się, że wybrałam ten sposób, bo już po czterech artykułach doczekałam się tekstu polemicznego. A tak właśnie powinna powstawać teoria, której początek wziął się z rozmowy.

@assayer, sam zainteresowany sposobami postrzegania rzeczywistości, odpowiedział na moją serię w tekście "Stare i nowe mapy świata (o projekcie @zabrylka)", poszerzając tym samym moją teorię o istotne aspekty.

Pamięć.

@assayer trafnie zauważa różnoraki sposób naszego funkcjonowania w świecie i historii wywołany różnie rozumianą pamięcią. Mamy zatem pamięć jednostkową – przynależną każdemu, zbierającą nasze indywidualne doświadczenia. Dalej i szerzej sięga pamięć kulturowa – to cała nam znana rzeczywistość, wszystkie wytwory człowieka. Wiedza pokoleń. To o niej pisałam w swoim ostatnim artykule. Tradycja.

Proces przechodzenia od pamięci jednostkowej do pamięci kulturowej nazywamy nauką. Choć jesteśmy zanurzeni w kulturze, by świadomie w niej uczestniczyć musimy ją poznawać – dlatego się uczymy.

Nie poruszyłam jednak kwestii pamięci biologicznej. W tej materii jednak trudno będzie dojść do porozumienia. Ewolucjonizm zaprzecza istnienie duszy, o czym pisał Yuval Noah Harari. Dusza bowiem jest czymś niepodzielnym i niezmiennym, a to wyklucza teoria doboru naturalnego. Ja jednak widzę więcej dowodów na istnienie duszy, niż na istnienie jakiegoś zwierzęcia od którego pochodzą i małpy, i ludzie. Jak wyewoluować mogła z niczego zdolność do tworzenia, przynależna jedynie ludziom? Na ten temat jednak powstanie cały oddzielny artykuł, nie wyprzedzajmy więc faktów.

W przeciwieństwie do Dawida Christiana uważam, że mam zbudowany światopogląd, więc nie potrzebuję już nowej Księgi Genesis.

Co jednak może być przyczyną trudności w odkryciu własnego światopoglądu? Wydaje mi się, że brak stałych. Gdyby istniały jakieś niezmienne, trwałe, niepodważalne wartości – mielibyśmy już punkt zaczepienia do konstruowania sposobu postrzegania rzeczywistości. Jest to jednak sprzeczne z ewolucjonizmem – który uczy nas, że nic nie jest niezmienne – i z postmodernistyczną modą na dekonstruowanie i relatywizowanie pojęć. Może mieć to dobre skutki, ale jest także niebezpieczne.

Kto opowiada historie?

Druga kwestia interesująca @assayer'a to zagadnienie przejścia od pamięci jednostkowej do kulturowej. Jak już pisałam, takie przejście oznacza dla mnie naukę. W przykładzie Harariego przytoczonym przez @assayer'a John jest nieuświadomionym odbiorcą kultury.

Nie zgadzam się jednak z dwoma aspektami tego rozumienia "opowieści sklejających społeczeństwa".

Przede wszystkim nie podoba mi się negatywne ocenianie tego zjawiska, choć nigdy w historii ludzkości nie egzystowaliśmy w innych warunkach. Może zamiast porównywania kultury do pajęczyny, w którą jesteśmy złapani niczym muchy (co narzuca złe skojarzenia), powinniśmy przyrównać ją do powietrza, umożliwiającego nam funkcjonowanie. Jesteśmy ludźmi, istotami społecznymi – czy nie powinniśmy zatem uznać istnienie czegoś, co nas spaja, za oczywiste? I czy to „coś” nie jest nam zwyczajnie potrzebne?

Czy John był zmuszony wyruszyć na krucjatę? Oczywiście – nie. Badania naukowe wykazały, że nawet najskuteczniejsze reklamy podprogowe nie są w stanie przekonać człowieka do kupna czegoś, czego on nie chce. Warunki życia bohatera Harariego sprzyjały podjęciu takiej decyzji, ale spójrzmy na siebie, dzisiaj. Czy nie jesteśmy takim samym "Johnem"? Oczywiście współczesna kultura mogłaby nas skłaniać do konkretnych postaw i decyzji. Nie przeczę, że środowisko odgrywa wielką rolę w kształtowaniu postaw. Mimo wszystko, jesteśmy jednak wolni i dokonujemy wyborów. Możemy nie zgadzać się na promowane przez cywilizację wartości. A wtedy...

No właśnie. Kto tworzy kulturę? Czy istnieje coś takiego jak "cywilizacja średniowieczna" lub „cywilizacja informatyczna” jako niezależny byt, *narzucający się człowiekowi, a któremu „zwykły John” może jedynie ulec? Nie zgadzam się z takim pojmowaniem rzeczywistości – to my tworzymy opowieści. My jesteśmy odpowiedzialni za kulturę i cywilizację.

Czy olbrzym-Arystoteles się przewrócił?

Gdy pisałam o tym, że nie ma przerwy pomiędzy Arystotelesem a nami, dzisiaj, miałam na myśli dosłownie – przerwę. My tymczasem, z dnia na dzień doszliśmy do chwili obecnej. Nie „przeskoczyliśmy” w czasie ani sekundy. Gdy już ten element swej wypowiedzi wyjaśniłam, mogę przejść do bardziej interesującej kwestii. Czy Arystoteles do nas dotarł? Tak, w postaci swoich dzieł (choć niestety nie wszystkich). Możemy więc czerpać z nich, jako ze źródeł. Mamy też dostęp do arystotelizmu – czyli filozofii, która mogła zaistnieć jedynie dzięki wcześniejszej działalności myśliciela. Co więcej – te wszystkie teorie, które, zdaniem @assayer'a, usunęły myśl Arystotelesa z dziedzin nauki, istnieją właśnie dzięki niemu.
Z ramion olbrzyma możemy więcej zobaczyć – i w zależności od widoków zdecydować, czy iść dalej w tym kierunku, czy może zawrócić. W ten sposób rozwija się nauka i sztuka. Rezygnując z barków gigantów musimy najpierw wyrównać się do ich poziomu, a to zwyczajnie jest stratą czasu. To starałam się przekazać w poprzednim artykule.

Gdy spojrzymy na gmach współczesnej nauki może nam się wydawać, że nie ma on nic wspólnego z myślą starożytnych. Gdybyśmy jednak spojrzeli na fundamenty, ukryte pod warstwą historii, dostrzeglibyśmy barki naszych olbrzymów.

Spójrzmy chociażby na współczesną teorię literatury. Podział na rodzaje, część gatunków, a także kategorii estetycznych, do których odwołują się współcześni pochodzi wprost z IV w. p.n.e., z Poetyki Arystotelesa. Literaturoznawstwo, jakie znamy, istnieje dzięki temu jednemu olbrzymowi.

Zmieniają się technologie, zmieniają się treści?

Dlaczego stwierdziłam: „Jeślibyśmy jednak skorzystali z ich mądrości – jesteśmy w stanie widzieć dalej niż kiedykolwiek”? Właśnie z powodu zatrważającego wręcz rozwoju technologii, z którym mamy do czynienia. Starożytni nie znali blokczejna, ale zadawali sobie pytanie – czym jest życie? My, znając ich rozważania możemy je jedynie poszerzać i ukierunkowywać, w zależności od naszej nowej wiedzy. Przypatrzmy się projektowi „plantoid”. Przy użyciu nowych technologii ponownie pyta – czym jest życie?

To jest treść. Treść to cel, pytanie, problem. Sam @assayer wskazuje ją w przypadku projektu „planetoid”. Pisze: „pytania o antropocentryzm, o podmiotowość w sztuce i społeczeństwie, o prawo własności, o świat informatyczny, bliski punktu w którym inteligencja czy pieniądz przestaną być tylko naszą, ludzką własnością”. Większość z tych tematów została już dogłębnie omówiona w starożytności. Ostatnie pytanie jest autotematyczne, dotyczy technologii dzięki której zostało w ogóle zadane. Ale nadal, po drobnej modyfikacji, odnajdziemy w nim problem prawa własności – obecny w kulturze od zarania dziejów.

Wraz z nowymi technologiami zyskujemy nowe odpowiedzi, jednak pytania są w zasadzie niezmienne. Dlatego mogą powstawać słowniki motywów, a my możemy analizować wszelkie toposy powtarzane na przestrzeni dziejów – choć przecież różnie realizowane.

Fragment „Nie byłoby państw bez pisma, nie byłoby socjalizmu bez silników i nie byłoby tego czegoś, co próbuje nam przekazać de Filippi - bez komputerów i blokczejna.” doskonale ilustruje moje spojrzenie na tradycję i przeszłość. Potrzebne są kroki milowe, by doskonalić cokolwiek.

Nie byłoby tego tekstu, gdyby nie tekst @assayer’a. Nie byłoby tekstu @assayer’a, gdyby nie mój tekst. Nie byłoby mojego tekstu – gdyby nie rozmowa na bułgarskiej uliczce.

Bo właśnie w dyskusji... myśl może zakwitnąć.

Dziękuję, @assayer!

Wspomogłam się:
https://www.pch24.pl/dlaczego-ewolucjonizm-oznacza-smierc-duszy-,58944,i.html

Zdjęcie: pixabay.com

Zgłaszam ten post w kategorii RIposta do Tematów Tygodnia oraz konkursu "W labiryncie świata", jako odpowiedź na tekst @assayer'a.

Sort:  

Znalazłem jakiś czas temu w notatkach św. Maksymiliana Marii Kolbego odniesienie do ewolucjonizmu. Jest bardzo sensowne i wzbogacone o logiczną ostrość myśli. Trzeba przyznać, że małpom kiepsko idzie pisanie kronik swojego gatunku i konstruowanie samolotów... ;)

Nie wierzę, że wszechświat powstał sam z siebie, bo z niczego nic samo ze siebie nigdy nie powstało i powstać nie może. Nie wierzę, że wszechświat powstał przypadkiem z jakiejś materii, bo żadna dotąd maszyna nie zbudowała się sama przypadkiem, nawet skromny zegarek; a tym bardziej żadna maszyna nie stworzyła maszyny podobnej sobie, a twory żyjące przechodzą z pokolenia na pokolenie przez tyle już tysięcy lat. Nie wierzę, że szympansy, czy inne pociechy darwinowskie (małpy) prześcigną nas w budowie samolotów, lub innych wynalazkach, bo nie widać u nich postępu. Po tylu wiekach nie zdobyły się nawet na napisanie skromnych dziejów swego małpiego postępu. Nie wierzę, że dusza ludzka umiera razem z ciałem, bo na cóż wtedy to nieprzeparte pragnienie szczęścia i to bez granic, nawet i w trwaniu. Nie wierzę, że nasi "zawodowi niedowiarkowie" nie mają nigdy okresów jasnego poznania, w których zdają sobie sprawę, że okłamują tylko siebie. Nie wierzę, że znajdzie się pod słońcem człowiek, co by nie pragnął szczęścia i to możliwie największego, bez ograniczeń, czyli... Boga.
(źródło: św. Maksymilian Maria Kolbe — Myśli i rozważania (wybór, układ i opracowanie: Amelia Szafrańska), Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1982)

Wszystkie znane mi samoloty zostały zbudowane przez małpy. Małpy to równiez świetni historycy, pisarze, artyści, płetwonurkowie i najlepsi kucharze, jakich znam. Ja wiem że św Ojciec Kolbe chciał dobrze, ale chcieć dobrze to nie to samo, co coś wiedzieć. Szczególnie drażni mnie ten cytat, bo sam jestem katolikiem i takie wypowiedzi moich świętych, szczególnie odseparowane od rzeczy serio wartościowych - drażnią moje wyczucie smaku na nieco bardziej osobistym poziomie. Jakim argumentem jest stwierdzenie że autor w coś nie wierzy? Dla takiego odbiorcy, jak ja może to być najwyżej szantaż emocjonalny. Może przestańmy pouczać Pana Boga, jak ma robić swoją robotę. Jesteśmy na to po prostu za mali. Ewolucja to sposób,jak każdy inny. Czy przeczy duszy? Ateiści chcieliby, aby przeczyła, ale tak na serio to po prostu nie odnosi się do tego aspektu człowieczeństwa. Czy ulepienie Adama z gliny a Ewy adamowego żebra jest jakoś bardziej właściwe? Komu to oceniać? Na ewolucję (nie będącą czystym darwinizmem) mamy dowody. To może ucieszmy się, że coś wiemy, zamiast sobie wybierać, jaka geneza człowieka bardziej nam pasuje do światopoglądu - w mojej ocenie to zwykła pycha, arogancja i brak wyobraźni.

Zosia - brawo. Czekam na więcej, śledzę, pozdrawiam i ostrzę pazury na ripostę. Niech Ci się tylko bardziej nazbiera ;)
@romualdd ' a też pozdrawiam. Poza tym życzę nam wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji HardForka!:D

Zabiorę teraz głos jako skrajny anty-darwinista i zapytam jakie to dowody mamy na ewolucję nie będącą darwinizmem? I od razu zaznaczę, że nie chodzi mi o dowody w postaci ptaszków, którym dziób urósł bo przyleciały se na inną wyspę. Dej mi pan jakąś formę pośrednią między zwierzakiem lądowym, a pterodaktylem. Chyba całe pokolenia dinozaurów musiały się rzucać z przepaści, żeby po milionach lat wyrosły skrzydła zdolne do latania, hm?

Nie wiem kto tu jest ignorantem. Ojciec Maksymilian w przytoczonym cytacie zaczyna niemal każde zdanie od "Nie wierzę..." - czy na podstawie wiary lub niewiary można komuś zarzucać pychę, arogancję i brak wyobraźni? Myślę, że sformułowanie to świadczy właśnie o czymś przeciwnym - o pokorze. Ojciec Kolbe nie pisze, że wie. On nie wie, ale nie wierzy, bo brakuje dowodów na takie przypadki jakie opisałem w pierwszym akapicie tego wywodu.
Każdy może w coś wierzyć lub nie, nawet ateiści wierzą. Ogromną ilość informacji, które docierają do nas bierzemy na wiarę - czy tak skrupulatnie je wszystkie sprawdzamy? Nie sądzę.

Czy ulepienie Adama z gliny a Ewy adamowego żebra jest jakoś bardziej właściwe? Komu to oceniać? Na ewolucję (nie będącą czystym darwinizmem) mamy dowody. To może ucieszmy się, że coś wiemy, zamiast sobie wybierać, jaka geneza człowieka bardziej nam pasuje do światopoglądu - w mojej ocenie to zwykła pycha, arogancja i brak wyobraźni.

Tak, zgadzam się! Ucieszmy się, że coś wiemy. Tylko nie dorabiajmy ideologii i nie koloryzujmy szarzyzny, która jest rzeczywistym depozytem tego co wiemy. A wiemy bardzo mało.

PS. Mam tylko nadzieję, że ten casus Adama i Ewy posłużył do konstruowania myśli i nie jest nadinterpretacją cytatu św. Maksymiliana.

Dziękuję za błyskawiczną, interesującą odpowiedź. Widzę, że jeszcze nie raz możemy trafić na intrygujące, wspólne tematy - nawet jeśli zajmujemy inne stanowiska. Tak jak powiedziałem, to były tylko moje sugestie - ostatecznie każdy sam podejmuje decyzję w zakresie światopoglądu. Także tego projektowanego.

Będę z zainteresowniem śledził rozwój Twojego projektu, którego przesłanki coraz lepiej rozumiem. Powodzenia!

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.13
JST 0.032
BTC 61626.58
ETH 2940.28
USDT 1.00
SBD 3.66