Folwark zwierzęcy - potrzeba więcej takich lektur

Witam.
Lektury szkolne kojarzą się nam z niezdatnym do czytania chłamem, wylęgarnią opisów przyrody, wróbelka lecącego kilkadziesiąt metrów od bohatera, czy postaci, którym za sprawą psychicznego skrzywienia nie da się kibicować. Można również często czepić się mocno archaicznego języka, przez który ciężko jest czasem przebrnąć przez cokolwiek.

Zdarzają się jednak małe wyjątki... "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella (piszę teraz tylko o tej pozycji, bo "Rok 1984" wciąż przede mną) był niegdyś lekturą nadobowiązkową w gimnazjach (nie wiem jak to wygląda teraz), sam jej nie miałem okazji omawiać, ale nadrobiłem ją teraz, w klasie maturalnej... i nie żałuję.

Dzieło to przedstawia historię zwierząt ciężko tyrających w Folwarku Dworskim, którym przewodzi niejaki Pan Jones. Pośród nich pojawia się wizja rewolucji, w której to mają przejąć władzę nad folwarkiem, by w zgodzie z ideą m. in. równości wieść szczęśliwe, spokojne życie. Niestety, gdy do tej rewolucji dochodzi... jej kształt zaczyna się powoli przerażająco zmieniać.

"Folwark Zwierzęcy" to niewiarygodnie błyskotliwa krytyka w gruncie rzeczy komunizmu, porażająca swoją uniwersalnością, gdyż niektóre jej elementy można przenieść do niektórych wydarzeń mających miejsce obecnie, napisana bardzo lekkim językiem, momentami wzruszająca, ale na pewno nie jest to dzieło, które nie pozostawia czytelnika z pustką w głowie, bez refleksji.

Ciężko nie pochwalić również zwięzłej struktury powieści, Orwell nie marnuje czasu czytelnika na jakiekolwiek zbędne opisy, przez co ilość treści zawarta w niewiele ponad 100 stronach robi wrażenie. Postacie nakreślone są wystarczająco dobrze, by ich losy nie były dla nas obojętne.
To jest książka... którą po prostu trzeba znać, dzięki Bogu mówię to nie w kontekście o nazwie "macie się przemęczyć", bo dzieło Orwella czyta się rewelacyjnie. Pozwólcie, że się zatem odrobinkę powtórzę - tą pozycję trzeba znać, a zaznajamianie się z nią to sama przyjemność.