Metodologia ciszy

in #pl-tradycja6 years ago (edited)

Odkrywam, że mam coraz mniej do powiedzenia.
Aż milknę zupełnie.
I zaczynam słuchać.
Odkryłem w ciszy głos Boga
Soren Kierkegaard
(tłumaczenie własne)

14591085_426929507697392_1744059869557686272_n.jpg
[Kraków, 2016]

Kraków to tygielek, który wrze od ludzi. Bez ustanku.
Horyzontalne i wertykalne zagęszczenie dusz. Wtłoczyć w ziemię, wprasować w brudny bruk, zdeptany butami z całego świata.
Przemierzając Stare Miasto łatwo się potknąć o kościół.
Kościoły. Są jak enklawy spokoju i ciszy w natłoku bodźców.
I chociaż przekraczam próg bazyliki Franciszkanów, chociaż zewsząd atakują mnie barwy, polichromie zdobne, rękami Wyspiańskiego i Mehoffera malowane, sklepienie wysokie, światło przez kolorowe witraże przepuszczone, to nie jest to nachalne. Nie ma mętliku w głowie od nawału bodźców, nie ma przesytu. Jest harmonia i spokój.
Przez te grube, wielowiekowe mury słyszę zgiełk miasta, turkot tramwaju, rytmiczny stuk końskich kopyt wiozących turystów w paradnych bryczkach. Ale to wszystko jest wytłumione, wydaje się być nierealne.
Jednocześnie przypomina mi, że za murem jest świat, do którego będzie trzeba wrócić.
Błogosławię tę chłodną ciszę, ziąb wiekowych murów i możliwość skupienia się na porządkowaniu chaosu, przyswojonego ze świata zewnętrznego.


Konsumuje informacje, łykam każdego dnia, czy tego chcę czy nie. Część przepływa przez neurony, zostawiając w strukturach układu nerwowego niewielkie ślady. Część zostawia odciski dużo głębsze; tworzy wyrwy w strukturze mózgu, wygina aksony na wszystkie strony świata, niekiedy wykraczając poza standardowe kierunki przestrzenne.
W ten sposób się uczę, przyswajam dane i informacje, które potem przekształcę (lub nie) w wiedzę.
Mnogość możliwości i sygnałów, które do mnie docierają zewsząd może przytłoczyć.
Jak zapanować nad rosnącą entropią, nie dać się jej zeżreć? W tym pytaniu kryje się założenie, że chodzi o porządek. Że układ musi być zrozumiały, że muszę. że chcę, potrzebuję wiedzieć dokąd sięgam.
Jak to wyjaśnić, przetłumaczyć na znaki, które ewokują u ciebie odpowiednie desygnaty?
Takie, które złożą się w całość.
Zdefiniuję jedno pojęcie i reszta wskoczy na swoje miejsce, nie będzie karykaturą, będzie całością.
Do tego potrzebna jest cisza.

Technologizuję się, będąc online zbyt często.
Urbanizuję się, wsiąkając w miasto.
Z potrzeby dzielę ciszę na pół.

Jedną z tych połówek jest łagodna cisza wytłumionych, oddalonych bodźców zewnętrznych.
Wtedy zachodzi proces myślenia.
Ograniczam strumienie informacji płynące z zewnątrz, odczuwam mocno to, że jestem jednostką, że istnieję. Zaczynają się bardziej świadome procesy myślowe, przetwarzanie informacji, wypluwanie wniosków, powstawanie nowych idei. Inne punkty widzenia, nowe perspektywy.
Cisza wyrwania ze zgiełku codzienności może niepokoić. przywykłam do czegoś innego. Do niekontrolowanych strumieni informacji.
Nauczyłam się traktować ciszę jako wolność od rozmów, głosu drugiego człowieka, muzyki, audycji radiowej, zgiełku ulicy; jako okazję do tego, żeby wszystko co do mnie dotarło mogło we mnie rezonować.
Żebym mogła w końcu usłyszeć inny głos. Czy to, jak pisze Kierkegaard, głos Boga, czy swój własny, skomponowany z tysięcy strumieni wpływających do mojego mózgu.

Dalej, za ciszą łagodną stoi cisza absolutna, ekstremalno odcięcie bodźców. Coś, co człowiek znosi źle.
Realnym miejscem, gdzie można znaleźć całkowitą izolację i zostać sam na sam ze swoim wewnętrznym chaosem jest pustynia.
Najstarsza sztuka opanowana przez człowieka, czyli snucie opowieści, sprowadza się często do drogi, poszukiwań. Pustynia w tradycji judeochrześcijańskiej odgrywa rolę miejsca, gdzie człowiek szuka, błądzi, znajduje.
Symboliczne czterdzieści lat błądzenia Izraelitów w drodze do Kanaanu, Ziemi Obiecanej, krainy mlekiem i miodem płynącej. Droga naznaczona wieloma nieszczęściami, błędami, bólem i cierpieniem. Droga długa, droga pouczająca.
Cisza pustyni to wychodząca z człowieka niedoskonałość, ułomność, zło ubrane w chrześcijańską narrację grzechu pierworodnego.
Zarówno łagodna cisza jak i cisza absolutna to wytyczona droga do formowania siebie.
Mogę delikatnie sięgnąć do wnętrza, poddając się ciszy łagodnej i świadomie rzeźbić w chaosie zgromadzonych wewnętrznych sygnałów. Zbierać codziennie bodźce, dane, informacje z otoczenia i próbować z nich coś wydestylować porządkując chaos.
Przy pomocy ciszy absolutnej można sięgnąć dalej, próbować spełnić nieodłączne pragnienie człowieka, który chce dotknąć transcendencji.
Sięgając do osobliwego miksu egzystencjalizmu i chrześcijaństwa reprezentowanego przez Sorena Kierkegaarda przyglądam się modlitwie. Czynności, która nieodzownie kojarzy się z ciszą i skupieniem.
Modlitwa jest połączeniem tego, co nazwałam ciszą łagodną i absolutną. Pierwsza cisza wytrąci ze mnie to, czego w hałasie wyodrębnić nie ma szans.
Druga cisza to zanoszenie tego co uformowaliśmy w sobie do niepojętego bytu jakim jest Bóg.
Kierkegaard pisze, że modlitwa jest dla człowieka; przecież Bóg jest niezmienny w swojej miłości. Dialog modlitewny ma służyć człowiekowi i prowadzić do jakiejś przemiany duchowej.
Cisza, wewnętrzna przemiana, droga do poznania siebie to motyw nieograniczony przez krąg kulturowy w którym przyszło mi żyć. Ujęcie chrześcijańskie to jedna z wielu wielkich narracji, które powstają, żeby od ciszy jednocześnie uciec i nadać jej sens.


Wieś.
Jest noc, więc wychodzę na balkon. Samochody nie jeżdżą, tylko sobie pomrukuje pobliski las, tylko psy szczekają w oddali. W ślad za lisem, za kuną, za wiatrem.
Prawie cicho. Zostaję z wolną głową, zostaję sama. Przynajmniej częściowo.
Chłonę tę połowiczną ciszę.
Napycham się nią na zapas.
Pędząc gdzieś ciągle, nigdy nie wiem na jak długo mi jej wystarczy.

31491506_2010310915663261_8202546726792331264_n.jpg
[Kraków, wrzesień '17]


Post zgłaszam do konkursu @assayer: W Labiryncie świata w kontekście tematu "dowolny post katolicki".

Sort:  

Cisza jest bardzo ważna i potrzebna i coraz trudniej ją uzyskać. Dodam, że tę łagodną ciszę jak mi się zdaje trudno uzyskać również ze względu na hałas wewnętrzny, nawet jeśli uda nam się odciąć bodźce zewnętrzne, to zwykle (o ile nie wykształcimy sobie takiej umiejętności) wymaga wysiłku i czasu by wyrzucić z głowy hałas zostawiony tam przes świat. Dźwięki muzyki, rozmowy, czerwone paski obrazy filmów itp. które przewalają się przez myśli bez ładu i naszej woli, dopiero uspokoiwszy tą chaotyczną gonitwę myśli, można zacząć słuchać i myśleć świadomie.
Sam mieszkam w lesie blisko wsi i też uwielbiam wyjść nocą na balkon i chłonąć tę dźwięczną ciszę.

Ps. Świetnie mi się czytało ten post, dzięki i proszę o więcej ;)

Dzięki! Za ten komentarz i miłe słowo odnośnie mojego sklejania słów ;)

Cudowny artykuł.

Ograniczam strumienie informacji płynące z zewnątrz, odczuwam mocno to, że jestem jednostką, że istnieję.

Trudna to sztuka w dzisiejszych czasach, opanowania takich umiejętności. Tym bardziej, ze internet to chleb powszedni, większość społeczeństw żyje w miastach, a ciagle wokoło są ludzie.

Bardzo trafne przemyślenia. Cisza pozwala też słuchać, w modlitwie i nie tylko. Te wszystkie bodźce, informacje, którymi karmimy się w ciągu dnia mają szansę ułożyć się w coś sensownego dopiero poza zgiełkiem. Nie bez przyczyny wynalazcy i myśliciele wpadali na najlepsze pomysły robiąc coś poza swoją pracą (np. biorąc słynną kąpiel)

"Zarówno łagodna cisza jak i cisza absolutna to wytyczona droga do formowania siebie.
Mogę delikatnie sięgnąć do wnętrza, poddając się ciszy łagodnej i świadomie rzeźbić w chaosie zgromadzonych wewnętrznych sygnałów. Zbierać codziennie bodźce, dane, informacje z otoczenia i próbować z nich coś wydestylować porządkując chaos."

"Formowanie siebie". Ja. Informacje zbierane ze świata zewnętrznego są być może faktycznie rodzajem budulca, który pozwala na poskładanie "mnie" w całość: w kościele, w ciszy. Kościół i cisza umożliwiają selekcję, bo świat zatapia nas w oceanie nadprogramowego budulca...

Bardziej pesymistyczna interpretacja: "ja" samodzielnie nie istnieję. Jestem zbiorem pożyczek, kredytów, cytatów... Skąd poczucie chaosu informacyjnego? Stąd, że różne grupy społeczne, rodziny, szkoły, partie, narody, religie, akademie itd. - opowiadają mi i wpajają różne wersje mojego "ja". Każda grupa chce uformować moje "ja" tak, abym pasował do ich układanki-świata...

To boli, bo moje "ja" jest bez ustanku naciągane na wszystkie strony, a w ciszy* ten proces ulega na chwilę zawieszeniu... Co za ulga!

*Cisza w kościołach wynika nie tyle z zamierzenia ich twórców, bo przecież cała sztuka kościołów miała być jak najbardziej katechezą, ale z anachronizmu - ta sztuka przemawiała do innej wrażliwości i innych idei, tak odleglych, że dla nas to wszystko jest już prawie milczeniem... Poniżej zalinkowałem Ci opis, jakim potopem informacji teologicznej, filozoficznej. politycznej itd. zalewała niegdyś wiernych Katedra w Chartres...

http://scholarcommons.usf.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1088&context=etd

P.S.
Przyłączam się do @sarmaticus -a. Miło byłoby widzieć Cię częściej na pl-religia.

Na komentarz odpiszę szerzej w bardziej sprzyjającym terminie. Dziękuję za miłe słowa, jeśli będę miała coś do powiedzenia: bądź pewien, że mnie zobaczysz na pl-religia ;)

Edytowałam post, bo wydaje mi się, że podchodzi pod Twój konkurs. Jeśli nie, to usunę tagi i dopiski :)

Oczywiście, że podchodzi pod konkurs.

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.12
JST 0.032
BTC 66439.14
ETH 3005.38
USDT 1.00
SBD 3.68