Marriage Story

Małżeństwo to taki twór (dla jednych z boską materią, dla innych pewnie ewolucyjny), w którym łączą się kompletnie dwa różne pierwiastki, tworząc jeden związek. Fenomenalne jest przeżywanie małżeństwa w różnorodnej prozie życia, a najbardziej cieszy mnie to, jaki wpływ ma to na codzienność. Bo już nie chodzi tylko o jakieś górnolotne słowa, czy odczucia, ale o taką zwykłą, szarą prozę życia. Trzeba się mocno zaprzyjaźnić. Mocno wspierać. Wydaje mi się, ze tym fundamentem jest agape. Wszystko co najlepsze musi Cię ciągnąć do drugiej osoby, akceptując to co w niej czasem nie dogrywa.
Nie chcę się tu rozwodzić (nie w tym poście), że obecnie jest trochę słabo jeśli chodzi o relacje w dzisiejszym świecie. Ludzie są zabiegani, nie znajdują dla siebie czasu, wchodzą w związki, robią tysiąc rzeczy na sekundę. Jednakże cały sęk polega na tym, żeby w tej najważniejszej relacji znaleźć te przysłowiowe pięć minut dla siebie.
Małżeństwo to temat niewyczerpalny, bo ze wspaniałej Pieśni nad Pieśniami można czerpać wiadrami. Bardzo polecam ten tekst, jak również Księgę Rut i Estery, które można znaleźć w Tanachu (polecam!) jak i w katolickiej Biblii. We wrześniu pomyślałam - a czemuż by nie malować dyplomu do tego? Jak postanowiłam, tak staram się działać.
Jeśli chodzi o zeszły rok, to mocno nas skopał po kostkach. Cała sytuacja z Królestwem bez Kresu, moja uczelnia, gorące i upalne lato, oraz moja praca, w której do dzisiaj mój szef śni mi się w koszmarach, przeprowadzka za wyprowadzką, w końcu nadeszła jesień, która ot, trwa do dziś. Trzeba jednak zwolnić, bo zmęczenie odbiło się dosyć mocno.
Jednak jesteśmy razem i budujemy ten camper na dalsze voyages.
P.S. Zdjęcie to autoportret.
A po sesji napiszę więcej i będzie artykuł o sztuce.
I niespodzianka.
Trzymajcie się ciepło 🌹