Nadmorski bubel
Polskie morze, kraina wypoczynku i marzeń. Dużo turystów, dużo wspomnień. Moc pieniędzy i wydatków. I to wszystko po to aby być szczęśliwym i mieć co opowiadać innym.
Jednak czy na pewno wszystko nad morzem jest piękne i czarujące. Czy na pewno nasze wszystkie wydatki były przemyślane. Najlepiej przekonują się o tym Ci co mają małe dzieci i w drodze nad morze słyszą "kup mi to". A my rodzice często nie myśląc spełniamy zachcianki naszych pociech. Czemu nie przecież to kosztuje tylko ... .
No tak rzeczywiście to kosztuje czasem nie wiele, ale czy działa? czy jest funkcjonalne? czy jest dla naszych dzieci? No właśnie, dziś jako pierwszy bubel, to latawiec przewieziony z wakacji. Właśnie na taką metodę nabrała się moja żona. Po drodze na plaże moje dwie pociechy dopadły kramik tuż przed wejściem na plażę. "Mamo kup latawce" i prawie 20 zł poszło w świat.
Dopiero na plaży można było zobaczyć jak piękne są owe latawce. Gdybym miał wystawić ocenę w skali od 0 do 5 bez wahania było by to: materiał - 1, wykonanie 0. Ogólna ocena 1. Dzieci są małe i cieszą się ze wszystkiego, natomiast czas zabawy to około 90 minut.
Latawiec składa się szybko, kwestia włożenia jednego drucika i już. Co do latania, jest wiele do życzenia, nawet dorosła osoba może mieć kłopoty z uniesieniem latawca do góry nawet przy dość mocnym wietrze. Latawiec ma duże problemy żeby nabrać wiatru i unieść się wysoko. Na plaży można zobaczyć wielu tatusiów biegających w tą i z powrotem z latawcem na żyłce, próbujących zadowolić swoje pociechy.
Po kilku razach użytkowania materiał zaczyna się pruć a mocowania żyłki i druta po prostu prują się i rozrywają. Ogólnie towar uważam za tandetny bubel. Prawdopodobnie made in China, ile jeszcze takich bubli przyjedzie do Polski? a gdzie są nasi producenci, czy w tym kraju już nic się nie opłaca?
To prawda, że wszędzie wokół pełno badziewia dla dzieciaków. Na szczęście moje małe są już nauczone tego, że jak gdzieś jedziemy i chcemy pamiątki lub jakieś zabawki to kupujemy coś wartościowego. Jeżeli my jako rodzice oceniamy zabawkę na bubel zasada jest taka, że małe mogą je sobie kupić, ale za swoje pieniądze, a wtedy rozmowa się kończy, bo one są bardzo oszczędne ;d
Wolny rynek wolnym rynkiem ale taką robią aferę o siatki z supermarketów a właśnie nikt się nie rozprawi z planowanym postarzaniem produktu i chińską tandetą. Jak dla mnie, zabawki i wszelkie sprzęty powinny już dawno być obowiązkowo poddawane testom żywotnościowym i tak zwana chińśka tandeta powinan być zakazana ze względów ekologicznych bo to nie tylko jest naciąganie ludzi ale i produkowanie śmieci NIE DEGRADOWALNYCH i często nawet NIEBEZPIECZNYCH dla dzieci (mięki plastk z którego robi się te chińskie tandetne zabawki zawiera rakotwórcze zwiazki BPA a także inne świństwa z pozostałości po produkcji). Dodatkowo uczy to dzieci niezdrowego amerykaskiego konsumpcjonizmu i przyzwyczaja do absurdu jednorazowej zabawki który potem przekłada się w późniejszym życiu ma większą akceptację zjawiska postarzania produktu bo nowe pokolenia od dziecka przywykają do tego że wszystko sie szybko psuje.