Rutkowski ty...

in #polish5 years ago

Rok pracy u Rutkowskiego to jak dwa lata w normalnej pracy. U niego nie ma że 8 czy 12 godzin i do domu. Trzeba być więcej niż dyspozycyjnym, jeśli jest potrzeba trzeba pracować nawet 72 godziny bez przerwy. Przez taki system pracy wielu pracowników nie wytrzymało za długo. Zmęczenie daje w kość, potem pada psychika i następuje bunt organizmu, co przekłada się na wyniki w pracy. Człowiek staje się pusty, nie ma ambicji a jeśli jest odporny poddaje się bezgranicznie Bossowi.

S1820181.jpg

W ten sposób w ekipie zostają tylko ci którzy świetnie mają wyprany mózg. Tak też stało się z moim przyjacielem i dowódcą. Pracę u Rutkowskiego zaczął jako młody chłopak, wcześniej pracował w policji. Tam nie podobało mu się jak traktuje się ludzi i egzekwuje prawo. Zadzwonił do Szeryfa i stanął w szeregach żołnierzy w szarych plamiakach. Wtedy Rutkowski był jeszcze przed odsiadką, był posłem. Z opowiadań słyszałem że on i jego żołnierze uważali się za lepszych od policji. Rutkowski był już majętny, mógł pozwolić sobie na wiele. Nie ruszało go zapłacenie za wyważenie drzwi w ekskluzywnym hotelu podczas jednej z akcji, czy zatrzymanie ściganego pojazdu poprzez spowodowanie wypadku. Płacił za wszystko, ważny był rozgłos i wynik.

Po wyjściu z wiezienia sprawa małej Madzi z Sosnowca dała mu rozgłos, znów był na topie. Zlecenia sypały się jak deszcz z nieba. W rok spłacił prawie wszystkie zobowiązania, kupił samochody, wyposażył biuro w sprzęt. Większość zleceń to okolice Sosnowca i Katowic.
Razem ze swoim dowódcą zostałem wydelegowany na południe. Plan był taki aby Polskę podzielić na 4 sektory i w każdym sektorze utworzyć bazę w której docelowo urzędowały by 2 osoby. W sektorze południowym miałem być ja i dowódca.
Nie bardzo mi to się podobało, taki podział gwarantował rzadki pobyt w domu, ale no cóż jak trzeba to trzeba. Wyjechaliśmy do Mikołowa, udało nam się wywalczyć większe pomieszczenie, łóżka z Ikei, częściowo przywieźliśmy swoje domowe rzeczy. Było prawie jak w domu.

Już wtedy widziałem że z moim dowódcą działo się coś dziwnego, był przygaszony, nic go nie cieszyło z dnia na dzień jego stan pogłębiał się. Na spotkania z klientami też nie chciał mnie brać, kazał siedzieć w samochodzie lub biurze. Pomyślałem wtedy że widocznie za krótko pracuje. Wkurzało mnie jednak to że będąc pod jakimś obiektem niewiedzeniem po co tam jestem. Staliśmy i tylko on wiedział po jakiego diabła.

Za którymś razem zapytałem go wprost co się dzieje, wtedy dowiedziałem się że przez jednego z pracowników jego życie rodzinne rozpada się. Był to moment w którym mocno się z żyliśmy się, ja też odpowiedziałem mu swoją historię, okazało się że mamy że sobą dużo wspólnego. Potrafiłem go zrozumieć, byłem kiedyś w podobnej sytuacji.

Zaczęło dochodzić do konfliktów pomiędzy dowódcą a pracownikiem winnym rozpadu rodziny. Musieli być separowani, ich dwoje w jednym pomieszczeniu równało bijatyką lub ostrą wymianą zdań.
Z dnia na dzień było coraz gorzej, żona dowódcy podkręcała atmosferę i dorzucała do pieca. Chłopaki nie mogli że sobą prowadzić żadnych działań. W końcu do konfliktu włączył się Szef. Zapadła decyzja :

-albo się pogodzicie i dojdziecie do porozumienia, albo jeden z Was musi odejść z firmy.

Pomyślałem że to sprawiedliwe rozwiązanie, ale nie sądziłem że to mój dowódca będzie chciał odejść. Myślałem wtedy ze Rutkowski na to nie pozwoli, przecież to był jego niezastąpiony człowiek i przyjaciel.

Po którejś z kolejnych działań Rutkowski wezwał mnie i dowódcę do pokoju w Trojaku. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Rutkowski postawił dowódcę dosłownie pod ścianą, postawił ultimatum, albo dziś kończy się konflikt albo kończą współpracę. Zaczęli się ostro kłócić. Nie chciałem w tym uczestniczyć, zapytałem czy mogę wyjść. Szef odpowiedział że mam być przy tej rozmowie. Czułem się nieswojo. Obaj wytykali sobie rzeczy o których nie powinienem wiedzieć. Rutkowski ostro nalegał aby został ale natychmiast zakończył ten konflikt.
Tym razem to dowódca postawił warunek, który nie spodobał się Szefowi i mnie też.

-albo on albo ja

W tym momencie Rutkowski podjął natychmiastową decyzję.

-no sorry przyjacielu,ale nie będziesz mnie szantażował,musisz odejść.

Kazał mu wyjść a mnie zostać.

-widzisz próbowałem ich pogodzić.
Bardziej zależało mi na dowódcy, ale nie mogę pozwolić sobie na szantaż z jego strony.

Byłem trochę z szokowany, ale doskonale rozumiałem Rutkowskiego. Gdyby uległ, stracił by autorytet w oczach ludzi.

-jutro wracamy do biura, robimy zebranie, podzielimy się obowiązkami dowódcy, dziś odbierzesz mu telefon alarmowy i będziesz odbierał telefony do odwołania.

S1820151.jpg

Nie podobało mi się to ale nie chciałem dolewać oliwy do ognia. Pomyślałem że jutro w biurze oddam ten telefon komuś kto dłużej pracuje. Wróciłem do pokoju, dowódca już wszystkim obwieścił że nie on tu dowodzi i że wreszcie się uwolnił.

Następnego dnia w garażu odbyło się zebranie. Telefon pozostał u mnie, wszystkie sprawy prowadzone przez nas zostały przydzielone mnie, to był start na głęboką wodę. Nie pomogło tłumaczenie że nic o nich nie wiem, bo dowódca miał kaprys nie informowania mnie.
Ten fakt odwrócił się przeciwko mnie, Rutkowski obwiniał mnie za wszystkie niepowodzenia tych spraw. Nie docierało do niego to co mu mówiłem. W końcu po mojej stronie stanęli inni i dyrektor wtedy mi trochę odpuścił. Ale to nie był jedyny mój kłopot.
Ten zasrany telefon alarmowy. Dzwonił non stop. Klienci byli jeszcze do okiełznania, ale fani Rutkowskiego już nie. Codziennie wieczorami że stu różnych numerów wydzwaniała była kochanka Rutkowskiego. Sądząc że rozmawia z nim uprzykrzała mi całe noce. Ale też byli i inni

Rutkowski ja cię zabije
Rutkowski ty.....k... h..... j... itp
Rutkowski idę po ciebie

Takich telefonów od fanów też było dużo, wtedy zrozumiałem dlaczego dowódca o 23.00 wyłączał dźwięk w telefonie. To była jakaś masakra.

C.D.N>

Sort:  

Czyta się to jak się ogląda filmy Scorsese niemal, czekam na kolejne historie!

Dziękuję, jutro następna część

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.13
JST 0.032
BTC 60870.66
ETH 2917.09
USDT 1.00
SBD 3.62