"Gosta" (HBO GO) - co zrobić, gdy wpadłeś w politycznie poprawną niewolę

Tytułowy „Gosta” to 28-letni psycholog, który jest zwyczajnym systemowym frajerem. Do bólu grzeczny, dający się wykorzystywać dureń, którego głównym celem jest „pomaganie innym”. Niestety, nie szanuje go za to nikt. Bo każdy widzi, że jego wykorzystywać można. Bo zwyczajnie to chyba lubi. A więc ma w rozpadającym się domu przygarniętego uchodźcę, robi zakupy wiecznie niezadowolonej starszej pani. Nie lubią go dzieci, który udziela porad psychologicznych. No i w pracy mocno poddaje się mobbingowi, bo jego koleżanka najwyraźniej chce go w ten czy inny sposób wykorzystać.

Serial nie jest komedią. Choć często się śmiałem. Bo bohater jest poczciwy, ale z poczciwości systemowej nic nie wynika. Jest w pewnym momencie nawet męcząca. Można by spokojnie napisać recenzję, która pisze wprost „gdy polityczna poprawność wejdzie za głęboko”. Ten moment, w którym główny bohater zauważa, że przez to, że chce „po szwedzku” pomóc, a tak naprawdę jest dymany jest jednym z najlepszych momentów tegorocznych premier serialowych. Wyzwolenie od państwa opiekuńczego i głęboka refleksja nad tym co to znaczy być fair wobec kogoś naprawdę robią wrażenie.

No a dlaczego by robić nie miały, skoro twórcą serialu jest jeden z najlepszych szwedzkich reżyserów ostatnich dwóch dekad Lucas Moodyson. Twórca znakomitych „Fucking Amal”, „Tylko razem” czy też „Lilia 4ever” znakomicie nadaje ton ten z pozoru lekkiej refleksji nad szwedzkim systemem państwowym. Jednak za nim, błogosławionym państwem opiekuńczym idą ludzkie dramaty i pytanie czy z pewnego rodzaju niewoli „bycia fajnym” można wysnuć wniosek, że podwaliny cywilizacji europejskiej się sypią. Niby prosta obyczajowa opowieść, a tak naprawdę duże drugie dno. Moodyson pokazał wyzwolenie z takich założeń. To ma swoją siłę.
Naprawdę polecam, bo to kawał świetnej obyczajówki.

Dostępny na HBO GO.