A w życiu. On tam mieszkał zanim oni się tam zaczęli sprowadzać. To jest jego ziemia i mogą mu naskoczyć.
Z resztą oni (chyba) powinni mieć świadomość gdzie się przeprowadzają? Postawienie willi to nie jest takie hop siup. Moim zdaniem powinni tym miastowym zrobić szkolenia jak w Austrii, tak jak pisze w tym artykule.
Ludziska są konfliktowe i obrażalskie. Jedni mają oczekiwania z kosmosu, inni widzą tylko czubek własnego nosa. Ot dziś - na stacji benzynowej. Podjeżdżamy, spory ruch, na jednym ze stanowisk możemy być drudzy - obok dystrybutora samochód z kierowcą w środku. Stoi sobie. No ale jeden, więc stanęliśmy za nim zakładając, że pasażer poszedł płacić. Lipa - nie było pasażera. Pan stał obok dystrybutora bo kończył jadło i napój. Wyrzucił po paru minutach opakowania i odjechał. Dlaczego nie skorzystał z miejsc postojowych z boku lub przed budynkiem? A kto go tam wie.
A sytuacja, w której miałam szok poznawczy, to materiał w telewizji o tym, że sąsiedzi pisali donosy na pszczelarza. Bo pszczoły mogą dziecko użądlić! Pasiekę należy natychmiast zlikwidować!
A ja od dziecka mieszkałam obok cioci pszczelarki - za płotem miała 8 uli, resztę w odleglejszej pasiece. Wszyscy się cieszyli, że pszczoły są i zapylają, bo będą owoce.
Ło jo joj jacy oni uciemiężeni, zakładam że gdyby obok mieli hutę stali albo lakiernie to przymykaliby oko na ogromne ilości toksyn.
Biedactwa... Łączę się w "bulu" :)
Ale pewnie produkty mleczne jedzą, mięsko także...
To jedno. Inna rzecz - co niby ten gość ma zrobić? Zostawić 100 hektarów bo kilku ludziom smiedzi?
A w życiu. On tam mieszkał zanim oni się tam zaczęli sprowadzać. To jest jego ziemia i mogą mu naskoczyć.
Z resztą oni (chyba) powinni mieć świadomość gdzie się przeprowadzają? Postawienie willi to nie jest takie hop siup. Moim zdaniem powinni tym miastowym zrobić szkolenia jak w Austrii, tak jak pisze w tym artykule.
Cuda, panie, cuda.
Ludziska są konfliktowe i obrażalskie. Jedni mają oczekiwania z kosmosu, inni widzą tylko czubek własnego nosa. Ot dziś - na stacji benzynowej. Podjeżdżamy, spory ruch, na jednym ze stanowisk możemy być drudzy - obok dystrybutora samochód z kierowcą w środku. Stoi sobie. No ale jeden, więc stanęliśmy za nim zakładając, że pasażer poszedł płacić. Lipa - nie było pasażera. Pan stał obok dystrybutora bo kończył jadło i napój. Wyrzucił po paru minutach opakowania i odjechał. Dlaczego nie skorzystał z miejsc postojowych z boku lub przed budynkiem? A kto go tam wie.
A sytuacja, w której miałam szok poznawczy, to materiał w telewizji o tym, że sąsiedzi pisali donosy na pszczelarza. Bo pszczoły mogą dziecko użądlić! Pasiekę należy natychmiast zlikwidować!
A ja od dziecka mieszkałam obok cioci pszczelarki - za płotem miała 8 uli, resztę w odleglejszej pasiece. Wszyscy się cieszyli, że pszczoły są i zapylają, bo będą owoce.
Takie historie zdecydowanie zasługują na tag #pl-emocjonalnie. Inna sprawa - roszczeniowość rozszerza się To jest smutne...
A ja wolę anegdotę w komentarz. :)