Dni adaptacyjne w niemieckim przedszkolu: Dzień siódmy i ósmy

To już mój ostatni post na temat dni adaptacyjnych w niemieckim przedszkolu. Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam jak to wszystko tutaj wygląda. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak córka zachowywała się w te ostatnie opisywane przeze mnie dni, zapraszam do czytania.

Dzień siódmy i ósmy

Poranek niczym nie różnił się od pozostałych. Córka, gdy słyszy słowo przedszkole, odrazu zaczyna się do niego szykować z uśmiechem na twarzy. Siódmego dnia, niestety znowu był problem, że miała tam zostać bez taty. Jednak po chwili się uspokoiła i siadła grzecznie do stolika mówiąc "Papa tata". Jakoś się jeszcze nie przyzwyczaiłem do tego momentu, kiedy dziecko się zostawia z obcymi sobie ludźmi w innym miejscu na kilka godzin, ale myślę, że niedługo się z tym oswoję.

Córka została już na obiad, który jest serwowany o godzinie 11:30, o tej samej godzinie przedszkolanka powiedziała, żebym przyjechał do przedszkola, ale mam pozostać w szatni. Chwilę przed 12:00, córka wyszła wraz z Panią, odrazu rzuciła mi się na szyję. Zapytałem pani jak było, a ona odpowiedziała, że córka nie chciała wrócić z placu zabaw i kiedy już szli na górę do sali, córka zmieniła kierunek na dół. No cóż, nasza córka wie, co woli robić 😋 jednak problem wynikał tylko z braku komunikacji i bariery językowej. Pani również zapytała czy ona w domu je dużo czy mało, bo obiad to tylko spróbowała i odstawiła, ale za to zjadła cały jogurt, odpowiedziałem, że ostatnio je mało i to jest u niej normalne.

Po chwili ubraliśmy się, pożegnaliśmy z paniami, przedszkolem i placem zabaw, i poszliśmy jeszcze na spacer po okolicy, bo córka nie chciała wsiąść do samochodu. W sumie była ładna pogoda, więc można było wykorzystać te jedne z ostatnich słonecznych dni.

Dzisiaj (dzień ósmy) wszystko było podobnie z takim wyjątkiem, że przedszkolanki były bardzo zadowolone z zachowania córki. Powiedziały, że dzisiaj nie było z nią żadnych problemów. W sumie nawet sama rano weszła do sali bez marudzenia. Dobrze, że zdążyła się ze mną chociaż pożegnać, ale to oznaczało, że ja nie jestem jej tam w ogóle potrzebny i bardzo dobrze czuje się w tym miejscu.

Myślę, że córka już się zadomowiła w przedszkolu. Do końca tygodnia będą ją odbierał około 12 po obiedzie. Natomiast od następnego poniedziałku, córka już będzie zostawać na spanie i jedzenie podwieczorku.

Cieszę się, że wszystko wyszło w miarę spokojnie w te pierwsze dni w przedszkolu i myślę, że teraz wszystko stanie się już rutyną a córka nadal będzie uśmiechnięta gnała z rana do dzieci. Widać, że atmosfera, która tam panuje jest naprawdę super, dzieciaki są zadowolone, codziennie uczą się czegoś nowego i w miarę możliwości wychodzą na zewnątrz.

Teraz tylko jestem ciekaw, kiedy córka zacznie lepiej ode mnie i od żony mówić w języku niemieckim.

---

Zdjęcie: Pixabay