"Jeszcze dzień życia" - nowa odsłona Kapuścińskiego

Kapuściński wraca. Bardzo osobliwy to powrót, bo nie pod postacią słowa, ale obrazu. Martwi mnie fakt, że w kręgu naszej społeczności niezauważony, a jeszcze bardziej, że zauważamy takie obrazy jak „Kler”, jednak o nowym pomyśle na Kapuścińskiego ani słowa. Choć sam mam na pieńku z tym reporterem uważam, że takie rzeczy jak pojawienie się na dużym ekranie Kapuścińskiego nie mogą przejść bez echa, chociażby po to, aby móc krytykować jak to mamy w zwyczaju, aczkolwiek nasz cesarz reportażu rzadko poddawany był krytyce. Nawet po ujawnieniu niewygodnych faktów z życia naszego bohatera omijała go ostra krytyka. To dowodzi jedynie, że nadal jest zapotrzebowanie na Kapuścińskiego, a pojawianie się nowych form wypowiedzi jego reporterskich dokonań działa tylko na jego korzyść.  

                 

Na rozliczenie z Kapuścińskim za bałagan jaki dokonał w moim wyobrażeniu o życiu i w mechanizmach jakie w nim zachodzą przyjdzie jeszcze pora. Dzisiaj jednak chciałbym wam zarekomendować „Jeszcze dzień życia” obraz w reżyserii Damiana Nenow Raúl de la Fuente, który wchodzi właśnie na ekrany kin. Realizacja animacji połączonej z dokumentalnymi fragmentami może wprawić widza w zakłopotanie. Sprawić, że odrzuci tę formę wypowiedzi tak trudnych tematów jakie porusza Kapuściński w swoim reportażu, a który stał się kanwą tego przedsięwzięcia. Komiksowy charakter tego dzieła rodzi u mnie pewien dysonans i stawia pytania. Czy wydarzenia jakie opisuje w swoim dziele reporter możemy przedstawiać w takiej formie? Animację spotykamy już na każdym kroku i obcujemy z nią na co dzień czy jednak fakty przedstawione w ten sposób znajdą odbiorców? Co na celu mają autorzy tego projektu? Na pewno nie upowszechnienie tego rodzaju gatunku reportażu jaki serwował nam Kapuściński, on trzyma się dobrze pomimo małego zamieszania wokół osoby autora.

                  

Kapuściński był pozorantem, to on stworzył bohatera Kapuścińskiego jakiego znamy z książek. Dla mnie bliższy byłyby sprawnie, reżysersko wyważony reporterski Indiana Jonesa aniżeli bohater komiksowy. Osobiście uważam, że „Jeszcze dzień życia” dużo lepiej obroniłby się w hollywoodzkim stylu, w takim widzę autora i bohatera tej historii. Być może czas pokaże, że zobaczymy jeszcze naszego bohatera z krwi i kości zamiast rysunkowej postaci z komiksu.  



Mimo wszystko „Jeszcze dzień życia” należy zobaczyć tak jak należy przeczytać książkę naszego cesarza reportażu chociażby tylko dlatego, aby zweryfikować fakty w niej zawarte. Dla żądnych sensacji to nie lada gratka, dla ciekawych słowa to przygoda z nową formą reportażu, w której nasz bohater był mistrzem.

Kapuściński to temat rzeka. Nową odsłonę jego twórczości potraktowałem trochę po macoszemu, nie wierząc w jej spektakularny sukces, mimo to pragnę zachęcić wszystkich do wzięcia udziału w tym niecodziennym spektaklu.         

Zdjęcia pochodzą z:
https://www.focus.pl/artykul/kapuscinski-zmyslny-reporter
https://culture.pl/pl/dzielo/ryszard-kapuscinski-jeszcze-dzien-zycia