Przegląd polskiego kina #7 - Kobiety Mafii, czyli guilty pleasure roku

in #polish5 years ago

Witam.
Patryk Vega - to nazwisko wywołuje w filmowych środowiskach niewątpliwie duże zażenowanie, ze względu na to, że pomimo kiepskich umiejętności reżyserskich i mizernych scenariuszy jego filmy zarabiają nieraz o wiele więcej niż dzieła innych utalentowanych, rodzimych twórców. Piekielnie dużą falę hejtu zdobył jego poprzedni film - "Botoks" i chyba ze względu na to, że powiedziano o tym filmie praktycznie wszystko, nie postanowiłem jego ruszać. Gangsterskie "Pitbulle" są filmami bardzo przyzwoitymi, lecz niestety scenariusze jakościowo nie powalały. "Hans Kloss" to zaś bezpłciowa popierdółka, z której zapamiętałem jedynie złe CGI i... nic więcej - serio, na bank obejrzałem ten film do końca i jedyne skrawki, jakie zostały mi w pamięci to złe stockowe eksplozje i rozpikselowana, rozpadająca się latarnia morska...
Jak przy tym zestawieniu dzieł naszego dziwnego, "reżyserskiego fenomenu" wypadają "Kobiety Mafii"? Zapraszam do recenzji.

Od razu na wstępie zaznaczę, że oglądałem wersję serialową, która jest dostępna na Showmaxie i trwa niemal dwa razy więcej, co film. W tej wersji wielu wątkom poświęcono trochę więcej czasu i rozbudowano lepiej co niektóre postacie, co na pewno można zaliczyć z góry za duży plus.

Głównymi bohaterami są... kurde, na pewno można za taką uznać postać Izabeli "Bela" Konarskiej (Olga Bołądź), która ma zinfiltrować przestępczy świat w Warszawie, ale co do pozostałych... przez sporą część przyglądamy się działaniom skromnego gangu dowodzonego przez niejakiego "Padrino" (Bogusław Linda). Grupa jego ludzi - Michał Marecki "Żywy" (Piotr Stramowski), Szymon Kowalski "Milimetr" (Tomasz Oświeciński, który o dziwo nie jest tutaj maszynką do debilnych gagów) i Artur Ostrowski "Cieniu" (Sebastian Fabijański) wpadają w kłopoty. Mają kłopoty z innym lokalnym gangiem, swoją rodziną, czy piekielnie trudną miłością, dla której trzeba niemało zaryzykować. Już tutaj widać, że wątków jest niemało. Nagle jednak spora ich część cichnie na rzecz wątku Darii Wawrzyniak (Agnieszka Dygant), która opiekując się na codzień synem "Cieniu", wraz z matką chłopca Anną (Katarzyna Warnke) nagle zostaje wplątana w niezbyt legalne interesy. Także po jakimś czasie sam nie jestem w stanie zidentyfikować, kto tu jest postacią pierwszoplanową, a kto drugoplanową, choć dzięki temu, że oglądałem serial, nadmiar wszystkiego nawrzucanego do scenariusza nie bolał aż tak, jak pewnie by to bolało w wersji filmowej.

Niestety tutaj napotykamy największy zgrzyt, jeśli chodzi o bohaterów - postać Kasi Warnke jest absolutnie nieznośna i wkurwiająca wręcz niemiłosiernie. Jedyne co robi, to chodzi, bezsensownie krzyczy, płacze za zniszczonym megadrogim futerkiem, chleje, żeby znowu potem bezsensownie się wydzierać. Od pierwszej jej minuty na ekranie miałem szczerą nadzieję, że ją jak najszybciej uśmiercą.

Świat wykreowany przez Vegę w "Kobietach Mafii" ma dziwne problemy z wiarygodnością - relacje między bohaterami nieraz wypadają bardzo płasko lub w sposób dziwnie przerysowany, a cała fabuła kończy się niewiarygodnie głupio.
Dlatego nie mogłem zbytnio uwierzyć w to co zaprezentował nam najbardziej kasowy polski twórca - lecz mimo to wciągnąłem się w to. Nie wiem, może to z powodu piekielnie charyzmatycznej męskiej części obsady, która radzi sobie całkiem solidnie.

Patryk Vega jednak stara się ukazać za wszelką cenę siłę kobiet, żeby box office się bardziej zgadzał i poza wyżej wspomnianą postacią kobiety w tym filmie wypadają... trochę sztucznie... Nie rozumiem na przykład dziwnej przemiany bohaterki Agnieszki Dygant z skromnej opiekunki we władczynie narkotykowego świata. Z tego co wiem, w filmie ma ona miejsce dosłownie z sceny na scenę, w serialu, choć trwa nieco dłużej, nadal nie jest w żaden sposób wiarygodna.

Ale mimo wszystko najnowsze dzieło Vegi daje... sporo radochy. Wielu z was pewnie pamięta seriale z lat 90 pokroju "Herkules" z Kevinem Sorbo, czy "Xena". Były one złe, kiczowate... ale zarazem przeurocze i zapewniające widzowi masę rozrywki. Coś podobnego jest i tutaj - obserwujemy te niezbyt wiarygodną, głupia historię i dobrze się przy tym bawimy. "Kobiety Mafii" są "świetnym" reprezentantem złego kina. Jeśli traktujecie kinematografię jako "coś śmiertelnie poważnego", to z całą pewnością nie jest dzieło dla was.

Sort:  

SPOILER
Dla mnie badziew, obejrzałem bo dziewczyna nalegała. Już na samym początku przestałem traktować go poważnie. Tancerka erotyczna rozbraja na odludziu dwóch gangsterów, którzy mieli ją zabić. A na dodatek jak w mission impossible przewodzi nimi za chwilę w napadzie na jubilera. Oni bez chwili zawahania wierzą we wszystko. Nie mogłem na to patrzeć.

Mam wśród znajomych "fanów" twórczości pana Vegi, ale sam jeszcze nie poznałem jego "dzieł". Ale z czystej ciekawości kiedyś to zrobię.

Polskie filmy jak to polskie filmy, dno i tona mułu z beznadziejnym dźwiękiem.
Ostatni polski film jaki obejrzałem i nie było totalnej porażki to był "Pitbull Ostatni pies" Pasikowskiego i jeszcze był w miarę okej.

Ostatni film Vegi, jaki potraktowałem jako guilty pleasure to był "Botoks". Obrzydził mi on tego reżysera na równi ze "Smoleńskiem" obrzydzającym Krauzego. Ale skoro twoim zdaniem film daje dużo radochy... :D Nabrałem ochoty na "Kobiety Mafii", najlepiej wraz z kilkoma znajomymi i po jakimś piwie albo czymś innym.

🏆 Hi @sorhanckrul! You have received 0.1 STEEM reward for this post from the following subscribers: @cardboard
Subscribe and increase the reward for @sorhanckrul :) | For investors.

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.12
JST 0.032
BTC 61185.73
ETH 3012.54
USDT 1.00
SBD 3.84